Kranjska Gora - słynne tło zawodów w Planicy
Kranjska Gora to na co dzień małe i niepozorne miasteczko. W ostatni weekend marca przeobraża się w tętniące życiem centrum towarzyskie. Alkohol leje się strumieniami, a zabawa jest naprawdę przednia.
Skoczna, regionalna muzyka gra w najlepsze, a miejscowi wodzireje zapraszają do wspólnej zabawy. Długo zachęcać nie muszą. Fale kibiców zalewają wąskie deptaki miasteczka, jak tylko na Letalnicy kończy się sportowy spektakl. To już tradycja, że zabawa spod skoczni przenosi się jakieś 6 kilometrów dalej.
O mocno nakrapianych imprezach skoczków narciarskich, jakie się tutaj odbywają, zrobiło się głośno już ładną dekadę temu. Pewnego razu Janne Ahonen zapomniał chyba, że w niedzielę ma się zaprezentować w finałowych zawodach. Pech chciał, że skok był długi, a chwiejne jeszcze nogi odmówiły posłuszeństwa. Tylko jak tu trafić do szpitala, żeby sprawa się nie wydała? Po kilku latach całą sprawę można było już w ramach prawdziwego hitu opisać w swojej biografii.
Nie przesadzi ten kto powie, że przyjechać na Puchar Świata do Planicy, i nie odwiedzić przy okazji słynnej "Kranjskiej", to tak jak być w Paryżu i nie zobaczyć wieży Eiffla. Zakopane ma Krupówki, a Planica, jako że jest doliną i próżno tam szukać deptaku otoczonego knajpkami, doskonale "współpracuje" z tym urokliwym miasteczkiem. Zasada jest prosta: w Planicy się skacze i kibicuje, w Kranjskiej imprezuje. Byle nie na odwrót!
Barbara Toczek z Planicy
ZOBACZ WIDEO Adam Małysz o Horngacherze: Wszyscy czekamyKibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)