Wiadomo, jak wyglądały rozmowy o kontrakcie Stefana Horngachera

PAP / Grzegorz Momot / Stefan Horngacher
PAP / Grzegorz Momot / Stefan Horngacher

Stefan Horngacher będzie zarabiać o 25 proc. więcej niż w poprzednim sezonie. Kontrakt podpisał tylko na rok. Wcześniej sprawę dokładnie omówił z żoną. – Wszystkie jego pomysły będą zrealizowane - podkreśla Apoloniusz Tajner.

- W Pjongczangu omówiliśmy z Adamem Małyszem i Stefanem Horngacherem to, czego będzie potrzebować. Od tego uzależniał kontynuację pracy. Są to pomysły bardzo innowacyjne, związane z obudowaniem technologicznym całego procesu treningowego. Oczywiście też z warunkami finansowymi. Musieliśmy mieć czas na zasygnalizowanie sprawy ministerstwu sportu i naszym sponsorom. Nie jest to coś takiego, czego nie udałoby się przygotować. Wszystkie pomysły będą zrealizowane. To gwarantuje dalszy rozwój i utrzymanie grupy na wysokim poziomie - zaznacza prezes Polskiego Związku Narciarskiego.

Tajner miał nadzieję na dłuższy kontrakt. Jeszcze w Pjongczangu proponował Austriakowi cztery lata współpracy. Horngacher mówił o dwóch. - Wczoraj powiedział jednak, że z żoną zdecydowali o roku. Ze względu na strategię rodzinną.

Austriak za rok, jeśli pojawi się kwestia kolejnego przedłużenia kontraktu, będzie mógł starać się ugrać jeszcze więcej. Tajner szybko ripostuje jednak, że to nie jest chytry człowiek.

- Jest taki, że gdyby miał coś powiedzieć, to zrobiłby to od razu. Bardzo spodobała mi się rozmowa z nim w Pjongczangu. Przyniósł na kartce kilka punktów, na których realizacji mu zależało. Pierwszym było wynagrodzenie, ale wiedzieliśmy, że się dogadamy. Już wtedy ustaliliśmy warunki finansowe. Będzie mieć około 25 proc. więcej niż dotychczas. Nijak ma się to do innych sportów.

Prezes PZN dodaje, że nie wie, jak zarabiają inni trenerzy w skokach, ale Horngacher pracuje za dobre pieniądze. - Tak po europejsku - podsumował Tajner.

Dawid Góra z Planicy

ZOBACZ WIDEO Stefan Hula. "Nie miał za co żyć. Z żoną zaczęli szyć stroje"

Źródło artykułu: