Przez cały ostatni weekend sezonu 2017/2018 sygnał do startu polskim skoczkom dawał nie tylko Stefan Horngacher, ale i członkowie sztabu naszej kadry. W niedzielę padło na Adama Małysza i Grzegorza Sobczyka.
Jak się okazało, to sam Horngacher zaproponował, żeby jego współpracownicy dostali szansę przejęcia obowiązku, który przez cały sezon należy tylko do niego.
- Stefan zaproponował, żeby każdy z członków naszego sztabu dostał taką okazję. Cieszę się, że jestem uważany za członka tego sztabu i miałem okazję puścić z belki jednego z chłopaków. Fajnie, że trener pomyślał o tym, żeby tak nas wyróżnić. Na sukces pracuje cały sztab, nie tylko Stefan. On to strasznie docenia. Jego pomysł został dobrze odebrany - mówił o swoim nowym doświadczeniu Małysz.
Sam Horngacher tak mówi o swoim pomyśle, który został wcielony w życie na Letalnicy: - Chciałem w ten sposób pokazać członkom sztabu, że są częścią tej drużyny. Do tego mogli pokazać się w telewizji. Uważam, że pomysł był dobry.
Niedzielni "starterzy", Małysz i Sobczyk, zdaniem Austriaka spisali się całkiem dobrze. - Kamil Stoch przecież wygrał, a wpadek nie było - uzasadnił.
Małysz podkreślił, że zadanie, jakie zostało mu powierzone, jest odpowiedzialne, ale akurat w ostatnim konkursie sezonu ryzyko popełnienia błędu było niewielkie. - Warunki były naprawdę dobre warunki i nie trzeba było się obawiać, że da się sygnał do startu w złym momencie - wyjaśnił.
[b]Z Planicy - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty
ZOBACZ WIDEO Dawid Kubacki. Wyścig z policją i konstrukcja samolotów
[/b]