Doszukujemy się wniosków, bo już 17 listopada inauguracyjny konkurs Pucharu Świata w Wiśle. I choć wciąż są one spisane po przyglądaniu się kadrze przez okulary ze szkłami grubymi jak denka od słoików, to pewien obraz się klaruje. A jest to obraz względnie wyrównanej czołówki.
Przypomnijmy, wygrał Dawid Kubacki. Drugi był Piotr Żyła, trzeci Kamil Stoch. Piątkę uzupełnili Stefan Hula i Jakub Wolny.
W PŚ możemy spodziewać się dobrych wyników Kubackiego i Żyły. Stabilizacja formy u tego drugiego to szczególnie istotna sprawa. Nieraz już niespodziewanie zepsuł sobie sezon. A to pozycja najazdowa wyglądała jakby skakał Quasimodo, a to ze sportowego nurtu wyrywały go problemy osobiste.
Celowo nie wspomniałem na wstępie o Stochu. Wielokrotnie pokazywał, że dla niego igelit nie jest wyznacznikiem możliwości. Nasz lider ma sprawdzać się na śniegu - tam, gdzie czuje się najlepiej i gdzie wyniki są nieporównywalnie istotniejsze. Jego forma pozostaje zagadką, ale dalekie skoki i w pełni profesjonalne podejście do sportu każe być w stu procentach spokojnym. Zawsze wiedział i nadal doskonale wie, co robi.
Nieźle wypadli Jakub Wolny i Klemens Murańka. Szczególnie cieszy postawa tego drugiego, który w międzysezonowej przerwie miał kilka kolejnych wizyt u lekarzy. Operacji wzroku jednak nie było. Zawodnikowi polecono skakanie ze specjalnymi soczewkami. Przez te zawirowania sezon rozpoczął później niż pozostali zawodnicy.
Gorzej z Maciejem Kotem. Pierwszy skok mu nie wyszedł - wylądował na 123. metrze. Drugi, w którym osiągnął 131,5 można określić jako przyzwoity. Być może był to wypadek przy pracy, a być może dowód na brak stabilności. Pewne jest, że w próbie generalnej przed startem PŚ nie popisał się, a ma niewiele czasu, aby naprawić ewentualne błędy. Niepewność wyników nie będzie mu sprzyjać.
No i liczba uczestników MP. Jak zawsze chciałoby się, żeby skalała przynajmniej pełna pięćdziesiątka. Tymczasem mieliśmy 39 skoczków, w tym Czecha Damiana Lasotę. To wszystko w kraju zarówno z ogromnymi tradycjami w dyscyplinie jak i aktualnie świetnymi wynikami. Podobno dzieci nie garną się już do skakania, jak za czasów Adama Małysza. Ale to słabe wytłumaczenie. Potrzeba pracy u podstaw, tymczasem dopiero niedawno, po kilkuletnich i absurdalnych perturbacjach, powstał wyciąg na Średnią Krokiew, bo wcześniej dzieciaki musiały o własnych siłach wchodzić na szczyt rozbiegu. To bombardowało plany treningowe trenerów i zniechęcało młodych adeptów. Teraz wyciąg już jest, będzie modernizacja obiektów w Zakopanem, powstały skocznie w Chochołowie. W skrócie - coś się dzieje. Liczba skoczków podczas mistrzostw Polski musi się zwiększyć. Niech to będzie jednym z symbolicznych celów władz Polskiego Związku Narciarskiego na kolejne lata.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: Mecz pięknych goli w Valladolid. Rażąca nieskuteczność gospodarzy [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]