PŚ w Kuusamo: słabsza forma potentatów w skokach. Szybko może się jednak skończyć

WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Daniel Andre Tande
WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Daniel Andre Tande

Na pewno nie o takim początku Pucharu Świata w skokach 2018/2019 marzyli Norwegowie. Klęska w konkursie drużynowym i słabe zawody indywidualne w Wiśle szybko mogą jednak pójść w niepamięć. Pomocą dla Norwegów może okazać się skocznia w Kuusamo.

W tym artykule dowiesz się o:

Najpierw wróćmy jednak do tego co wydarzyło się na skoczni im. Adama Małysza podczas inauguracji PŚ w skokach narciarskich. Już piątkowe treningi i kwalifikacje, w których Norwegowie nie skakali imponująco, pokazały, że z ich formą nie jest najlepiej.

Niestety dla nich potwierdziły to oba konkursy w Wiśle. Najpierw w rywalizacji drużynowej podopieczni Alexandra Stoeckla, którzy w poprzedniej edycji cyklu nie mieli sobie równych w tych zawodach, zajęli dopiero 10. miejsce. Tak słaby wynik to efekt przede wszystkim dyskwalifikacji Roberta Johanssona za nieprzepisowy kombinezon.

Nawet jednak bez wyniku 28-latka z Lillehammer Norwegowie powinni przynajmniej awansować do finałowej serii, tak jak przed rokiem Polacy w Kuusamo, gdy zdyskwalifikowano Piotra Żyłę. Triumfatorzy poprzedniej edycji Pucharu Narodów nie zrobili tego jednak, ponieważ Anders Fannemel, Johann Andre Forfang i Daniel Andre Tande skakali za słabo, by w trójkę chociaż częściowo zamazać wpadkę kolegi.

Dzień później, już w konkursie indywidualnym, nie było przełamania. W czołowej dziesiątce, i to dopiero na 10. lokacie, był tylko jeden Norweg. Mowa o Johannie Andre Forfangu. Takie rezultaty w polskiej inauguracji mogą świadczyć o tym, że z formą groźnych rywali Biało-Czerwonych nie jest najlepiej.

ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot w nowej roli. Został wydawcą WP SportoweFakty

Ta teza szybko może jednak być nieaktualna. Skocznia w Wiśle jest dużym obiektem, ale loty powyżej 140. metra czy wiatr pod narty jest na niej rzadkością. Tymczasem właśnie w takich warunkach podopieczni Alexandra Stoeckla czują się jak ryba w wodzie. Wielokrotnie to udowadniali i być może znów to pokażą już podczas najbliższego weekendu Pucharu Świata w Kuusamo.

Obiekt Rukatunturi spełnia warunki, by to właśnie na nim Norwegowie szybko zdementowali pogłoski o ich słabszej formie. Jest jedną z największych skoczni dużych na świecie. Odległość bezpieczeństwa wynosi 142. metry, ale skoczkowie często potrafią na tej skoczni dobrze lądować nawet około 145. metra (rekord wynosi 147,5 metra i należy do Stefana Krafta). Same próby powyżej 140. metra nie należą tutaj do rzadkości, a są regularnością.

Do tego na skoczni w Kuusamo niemal zawsze wiatr sprzyja skoczkom i wieje pod narty. Jeśli takie warunki będą i tym razem, to Norwegowie powinni to wykorzystać. O tym, że nadal świetnie czują się przy wietrze pod narty przekonaliśmy się w serii próbnej przed niedzielnym indywidualnym konkursem w Wiśle. Wówczas, w odróżnieniu od samych zawodów, wiatr sprzyjał skoczkom. Od razu drużynowi mistrzowie olimpijscy potrafili to wykorzystać. Trening wygrał Forfang po próbie na 134,5 metra, a daleko lądowali także Fannemel czy Johansson. Później w konkursie, już przy wietrze w plecy, Norwegowie wrócili do przeciętności.

W Kuusamo, na przeszkodzie do odzyskania formy, podopiecznym trenera Stoeckla może jednak stanąć aura. Prognozy pogody nie są najlepsze i przewidują silne podmuchy, które mogą uniemożliwić przeprowadzenie zmagań (więcej tutaj). Jeśli jednak aura okaże się łaskawa, to jest duże prawdopodobieństwo, że Norwegowie szybko wrócą do gry. Dodajmy, że przed rokiem pewnie wygrali drużynowy konkurs w Kuusamo, a w zmaganiach indywidualnych na drugim stopniu podium stanął Johann Andre Forfang.

Plan rywalizacji w Kuusamo:
piątek (23.11.2018)
16:00 - oficjalne treningi (2 serie)
18:00 - kwalifikacje

sobota (24.11.2018)
15:30 - seria próbna
16:30 - pierwsza seria konkursu indywidualnego

niedziela (25.11.2018)
15:30 - kwalifikacje
17:00 - pierwsza seria konkursu indywidualnego

Źródło artykułu: