Szwajcar bardzo źle rozpoczął sezon. W indywidualnym konkursie w Wiśle zajął dopiero 46. miejsce. W Kuusamo nie było przełamania. 37. pozycja w jednoseryjnych zawodach w sobotę i brak kwalifikacji do niedzielnego konkursu dopełniły obrazu fatalnej dyspozycji czterokrotnego mistrza olimpijskiego.
Po rywalizacji w Finlandii Simon Ammann doszedł do wniosku, że dalsze starty w Pucharze Świata z taką formą nie mają najmniejszego sensu. Odpuścił starty w Niżnym Tagile i pojechał trenować do Lillehammer. Efekty tej pracy mieliśmy poznać na przebudowanej Gross-Titlis-Schanze w Engelbergu.
Niestety przełamanie nie nastąpiło. Ammann zajął 44. miejsce w sobotnim konkursie, w niedzielę nieco się poprawił i wszedł do drugiej rundy, kończąc zawody na 29. pozycji. To nie było to, czego oczekiwał.
Portal blick.ch przepytał 10 osób ze środowiska na temat formy szwajcarskiego skoczka. Głos zabrali m.in. Martin Schmitt, Kamil Stoch, Walter Hofer czy Sven Hannawald.
- On ma wciąż wielkie umiejętności. Nie można go lekceważyć. Spędziliśmy ze sobą wiele lat, znam jego ambicję i wolę walki. Na pewno się nie podda - przyznał Schmitt.
- Zawsze powinien mieć uśmiech na twarzy, ponieważ nie musi nikomu niczego udowadniać. Czy Simon wróci na szczyt? To nie jest takie łatwe. Nadal pamiętam, jak Ammann został mistrzem olimpijskim w Salt Lake City w 2002 roku. Wtedy miałem 14 lat. On jest i zawsze będzie dla mnie legendą - powiedział z kolei 31-letni Kamil Stoch.
Hofer zdradził, że szykuje dla Ammanna pracę w skokach po zakończeniu kariery. Podobno Austriak rozmawiał już na ten temat ze Szwajcarem. - W grę wchodzą różne opcje: m.in. marketing, relacje ze sponsorami, opieka nad skoczkami. Jednak niech fruwa jak najdłużej. Wydaje mi się, że jak znajdzie odpowiednie ustawienia, to jest w stanie wrócić na podium - skomentował.
ZOBACZ WIDEO: Polacy zaskoczyli podczas lotów narciarskich. "Loty to pewna nagroda i frajda"