67. TCS: kontrowersje już w kwalifikacjach w Oberstdorfie. Chodzi o skok Macieja Kota

Newspix / TOMASZ MARKOWSKI / Na zdjęciu: Maciej Kot
Newspix / TOMASZ MARKOWSKI / Na zdjęciu: Maciej Kot

Dopiero co rozpoczął się 67. Turniej Czterech Skoczni, a już praca jury zawodów wzbudziła kontrowersje. Chodzi o Macieja Kota, który został w kwalifikacjach w Oberstdorfie puszczony w trudnych warunkach. Tymczasem można było chwilę poczekać.

Same sobotnie eliminacje na Schattenbergschanze (HS137) przeprowadzono sprawnie. Wiatr nie był bardzo mocny, ale niestety zmienny. Niektórzy skoczkowie mieli prawie pół metra na sekundę pod narty. Inni musieli oddać swoje próby przy podmuchach osiągających prawie 1 m/s w plecy. To duża różnica.

Warto jednak dodać, że mocniejszy niesprzyjający wiatr pojawił się w trakcie całych kwalifikacji tylko dwa razy. Najpierw, gdy skakali zawodnicy z trzeciej dziesiątki listy startowej i później pod sam koniec rywalizacji. W tym pierwszym przypadku ze skrajnie niekorzystnymi warunkami (wiatr w plecy od 0,68 do 1,03 m/s) musieli poradzić sobie Rosjanin Roman Trofimow, Włoch Alex Insam i Maciej Kot. Skoczyli odpowiednio 107 oraz po 108,5 metra i o awansie do niedzielnych zmagań mogli zapomnieć. Maciej Kot był 62.

Jak pokazała grafika telewizyjna przy skokach Rosjanina, Włocha i Polaka wiatr nie przekroczył korytarza powietrznego. Skoro jednak po chwili podmuchy ucichły, to jury zawodów mogło chwilę poczekać na osłabnięcie wiatru i nie puszczać od razu Trofimowa, Insama i Kota. Przy przeciętniej dyspozycji, jaką obecnie prezentują, nie mieli większych szans na oddanie dobrego skoku. Co prawda w wywiadzie dla Eurosportu Maciej Kot przyznał, że w kwalifikacyjnej próbie przedobrzył pod względem technicznym, ale nie ulega wątpliwości, iż złe warunki miały niekorzystny wpływ na jego skok.

Sprawa jest tym bardziej kontrowersyjna, że jury inaczej zachowało się już pod koniec sobotnich kwalifikacji, gdy wiatr w plecy znów przybrał na sile. Najpierw z jeszcze niższej belki w podobnie złych warunkach puszczono Stephana Leyhe i Johanna Andre Forfanga (obaj zakwalifikowali się jednak do konkursu). Jednakże już przed skokiem Karla Geigera zrobiono krótką przerwę. Po chwili wiatr zaczął słabnąć i Niemiec oraz kolejni zawodnicy po nim nie mieli problemów z awansem do konkursu.

Skoro jednak przy skokach czołówki można było zrobić przerwę, to również wcześniej jury mogło się tak zachować. A tak już na sam początek 67. Turnieju Czterech Skoczni nie zabrakło kontrowersji. Oby w kolejnych dniach rywalizacji było ich jak najmniej.

ZOBACZ WIDEO: Co z następcami polskich skoczków? "Wyrwa może być widoczna"

Komentarze (34)
avatar
Przemocx
30.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
HALO HALO HALO, REDAKTORZYNO, I INNI SPECE. PRZEPRASZAM BARDZO OD KIEDY WOATR W PLECY 1 M/S MA NIIBY POWODOWAC ŻE ZAWODNIK SIĘ WOGÓLE NIE KWALIFIKUJE? TO JEST JEDYNY WYZNACZNIK W SKOKACH? TAK M Czytaj całość
avatar
yes
30.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mówią, że biednemu wiatr w oczy wieje...
Skoczkom z różnych stron i sędziowie :) 
Ghost303antygostomski
30.12.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Kłot nawet z wiatrem pod narty 108,5 m by skoczył. 
Ghost303antygostomski
30.12.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kocie, weź zakończ karierę bo jesteś taki marny człowiek, że szok, twoje wypowiedzi to dno. 
Waldemar Kopeć
30.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
RODZINA KOTOW ZDOMINOWAŁA SKOKI CZAS SIĘ ICH POZBYĆ wszyscy kory to cieniona poszukajcie innych komentatorów bo są nudni a skoczka odesłać do zakopanego niech potrenuje i nie nabijajcie kotom k Czytaj całość