Nie Stefan Kraft, Michael Hayboeck czy Manuel Fettner spisują się spośród Austriaków najlepiej w prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni, a Daniel Huber - stosunkowo mało znany skoczek, który mimo 25 lat w Pucharze Świata debiutował dopiero w 2016 roku. To właśnie on zajmuje najwyższe miejsce w klasyfikacji generalnej turnieju, ratując tym samym honor austriackiej drużyny.
Skoczek, którego trener Andreas Felder porównuje do Thomasa Morgensterna, ma coraz ambitniejsze cele. - Chcę być na szczycie, choć wiem, że przede mną jeszcze sporo pracy - mówił w rozmowie z dziennikarzem austriackiej gazety "Kronen Zeitung".
Huber zdradza, że coraz lepiej czuje się w drużynie, a dzięki pracy ze sztabem szkoleniowym mógł zrobić duży postęp. - Znalazłem swoje miejsce w teamie. To daje mi możliwość pracy w przyjemnej atmosferze, w której mogę się rozwijać. Moja pozycja dojazdowa wygląda teraz zupełnie inaczej niż przed rokiem, co ułatwia odpowiednie odbicie - przyznał skoczek, podkreślając, że cenne są również wspólne treningi ze Stefanem Kraftem. - Można wiele podpatrzeć - tłumaczy.
Austriaka szczególnie cieszy fakt, iż dobre wyniki jest w stanie osiągać także wtedy, gdy towarzyszy mu większy stres związany z wyższą rangą zawodów. - Mój potencjał mogę wykorzystywać także, gdy pojawia się presja. Wiem, że dzięki dwóm dobrym skokom mogę liczyć się w pierwszej "10" - podsumował Huber, który w kwalifikacjach do konkursu w Innsbrucku zajął wysokie, czwarte miejsce.
ZOBACZ WIDEO Rok 2018 w skokach: najlepszy sezon Stefana Huli. "Rozczarowanie i... wielki sukces"