Mimo wielkich starań ze strony sztabu szkoleniowego i samych zawodników, potężny zastój w drużynie austriackich skoczków narciarskich trwa w najlepsze. Zniecierpliwieni kibice "odpłacili się" mizernym zainteresowaniem austriacką częścią Turnieju Czterech Skoczni, a trener, Andreas Felder coraz częściej musi odpowiadać na zarzuty i krytykę ze strony opinii publicznej.
W zaistniałej sytuacji przysłowiowym światełkiem w tunelu dla austriackich skoków stał się Daniel Huber. Choć jego dorobek i doświadczenie mogą wypaść blado w porównaniu z wyczynami jego szkolnego kolegi Stefana Krafta czy chociażby Michaela Hayboecka, wola walki i upór, z jakim dąży do zagrzania miejsca wśród najlepszych, jest coraz bardziej imponująca.
25-letni skoczek jako pierwszy z Austriaków w trwającym sezonie stanął na podium, a po dwóch konkursach prestiżowego "Wielkiego Szlema" zajmuje 10. lokatę i jest tym samym najlepiej sklasyfikowanym austriackim skoczkiem w tegorocznym TCS. Co ciekawe, w Garmisch - Partenkirchen oprócz "rutyniarza" Manuela Fettnera, był on jedynym zawodnikiem z Austrii, który zakwalifikował się do serii finałowej. Ostatecznie był 15.
Warto wspomnieć, że dobre występy skoczka z Salzburga w trwającym sezonie zimowym zapowiadał już przebieg cyklu Letniego Grand Prix. Austriak radził sobie w nim bardzo dobrze: zwyciężył w konkursie w Hinzenbach oraz dwukrotnie stawał na podium. Finalnie w "generalce" został sklasyfikowany na piątym miejscu.
ZOBACZ WIDEO: Rok 2018 w skokach. Najdziwniejszy konkurs w historii IO. "Mało kto pamiętał zimniejsze zawody"
W rozmowie z portalem laola1.at, Andreas Felder zasugerował, że Huber to dający z siebie wszystko ryzykant, czym przypomina jednego z najbardziej utytułowanych skoczków w historii. - Największym wyzwaniem w przypadku Daniela jest to, aby on sam utrzymywał się w ryzach i nie "przeskakiwał" swoich celów. On naprawdę w każdym konkursie idzie na całość i jedzie na pełnym gazie. Przypomina mi w tym trochę Thomasa Morgensterna. Wiecznie balansuje na granicy. Ta ekstremalność daje mu z jednej strony szansę na dobre skoki, ale z drugiej jego własne bezpieczeństwo jest często zagrożone i dostaje po głowie.
Felder jest przekonany, że jedynym, czego Huber potrzebuje do sięgania po spektakularne zwycięstwa, jest "okiełznanie się" zawodnika i... czas. - Wyzwaniem jest, by działał na najwyższych obrotach, ale kontrolował to. Mam nadzieję, że nauczy go tego rutyna Pucharu Świata. Daniel ma wprawdzie 25 lat, ale jego doświadczenie nie jest duże. Potrzeba kilku lat w Pucharze Świata, aby wszystko zaczęło działać - przyznał szkoleniowiec, który może mieć sporo racji - Huber w PŚ zadebiutował dopiero niespełna dwa lata temu.