Z Innsbrucku - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty
W ośmiu konkursach Pucharu Świata przed 67. Turnieju Czterech Skoczni Żyła pięć razy stawał na podium, a w klasyfikacji generalnej wyprzedzał go tylko rewelacyjny Ryoyu Kobayashi. Występy 31-letniego wiślanina dawały nadzieję na świetny wynik w niemiecko-austriackim turnieju.
Już przed Oberstdorfem pojawiły się jednak niepokojące symptomy - słabe skoki i dopiero szóste miejsce w mistrzostwach Polski. W pierwszym konkursie TCS było mimo to całkiem nieźle (6. pozycja), później w Garmisch-Partenkirchen już trochę gorzej, ale wciąż przyzwoicie (11. miejsce).
Katastrofą okazały się dopiero zawody w Innsbrucku, w których Żyła był dopiero 42. i stracił szansę na dobre miejsce w całym turnieju. W klasyfikacji generalnej spadł z ósmej pozycji aż na dwudziestą pierwszą.
Adam Małysz, dyrektor PZN ds. skoków narciarskich i kombinacji, tak analizuje przyczyny słabszej dyspozycji polskiego skoczka: - Do Engelbergu wydawało się, że Piotrek w końcu jest w stanie skakać stabilnie i powtarzalnie przez dłuższy okres. Przyszedł jednak turniej, większa presja i zaczęły się błędy. Okazało się, że na tę chwilę obciążenie jest dla niego zbyt duże. W turnieju nie ma luzów, nawet w treningach trzeba się w stu procentach skoncentrować, żeby odpalić w kwalifikacjach. Piotrek nie daje sobie z tym rady. Wydaje się, że jest blisko dobrego skakania, ale gdy przychodzą kwalifikacje czy zawody, psuje swoje próby.
Triumfator TCS w sezonie 2000/2001 podkreśla, że nieobliczalnego i trudnego w prowadzeniu Żyłę okiełznać potrafi tylko trener Stefan Horngacher. Czy Austriak będzie w stanie szybko przywrócić wicelidera PŚ na właściwe tory? - Wydaje się, że przed Innsbruckiem w pewnym stopniu to zrobił, bo na treningach Piotrek wiedział, jak dojechać do progu i jak się odbić. Okazało się jednak, że jak przyszły nerwy, chęć mocniejszego odbicia się, znów popełnił ten sam błąd - powiedział Małysz. - Cały czas mam nadzieję, że Piotrek pozostanie taki, jaki jest, czyli zerojedynkowy. Albo jest super, albo źle. Liczę na to, że nie będzie przeciętniakiem, że w końcu odpali i zostanie w czołówce na dobre - dodał wybitny polski skoczek narciarski.
Trener Horngacher po zawodach w Innsbrucku stwierdził, że nie można jeszcze mówić o kryzysie formy Żyły. - Myślę jednak, że jego dobre skakanie się nie skończyło, że to tylko jedne nieudane zawody. Jeszcze wróci na wysoki poziom, jestem tego pewien. Mam nadzieję, że stanie się to już w Bischofshofen - powiedział szkoleniowiec naszej kadry.
Kwalifikacje do konkursu w Bischofshofen rozpoczną się w sobotę (5 stycznia) o godzinie 17. Start konkursu w niedzielę (6 stycznia) o 16:45. Transmisję z zawodów przeprowadzi telewizja Eurosport.
ZOBACZ WIDEO Kto sportowcem roku w Polsce? "Stoch zrobił tyle, że więcej się nie da. A może nie wygrać"
Pani tam pracująca dopisuje do umowy o internet (bez wiedzy
podpisującego umowę), numer telefonu wymówiony Play.
P4 (PLAY) odrzuca odwołan Czytaj całość