Niecodzienny skok wydarzył się na skoczni Miyanomori (K90) w japońskim Sapporo. To obiekt, którego oficjalnym rekordzistą jest Adam Małysz. W marcu 2007 roku "Orzeł z Wisły" poleciał tam na 102 metr. Co ciekawe, dzień przed Polakiem cztery metry dalej pofrunął kombinator norweski Eric Frenzel.
Tomofumi Naito na skoczni w Sapporo uzyskał z kolei odległość 104,5 metra, choć mógł poszybować co najmniej kilka, jak nie kilkanaście metrów dalej. Japończyk w trakcie lotu postanowił jednak hamować, dlatego wymachiwał rękami. Skąd decyzja o wytraceniu prędkości i skróceniu lotu? Odpowiedź jest bardzo prosta.
Naito po prostu zorientował się, że w takich warunkach jest w stanie polecieć niebezpiecznie daleko, co mogło skończyć się dla niego groźną kontuzją. Mimo wszystko spadł ze sporej wysokości i wywrócił się, ale to nic przy konsekwencjach, jakie mogły czekać go kilka metrów dalej.
Zresztą uśmiech na jego twarzy mówi sam za siebie. Najważniejsze, że Naito samodzielnie szybko wstał i o własnych siłach powędrował do szatni.
Niesamowity lot Tomofumiego Naito:
— jumper1023 (@kcom14524751) 5 stycznia 2019
ZOBACZ WIDEO: Polacy zaskoczyli podczas lotów narciarskich. "Loty to pewna nagroda i frajda"