67. TCS: Stefan Horngacher ocenił występ Polaków. Niesamowity Kubacki, Żyła z problemami fizjologicznymi

Newspix / Marcin Bulanda / PressFocus / Na zdjęciu: Stefan Horngacher
Newspix / Marcin Bulanda / PressFocus / Na zdjęciu: Stefan Horngacher

- Piotr Żyła miał w czasie turnieju problemy fizjologiczne. Możliwe, że to przez jakąś chorobę. W Bischofshofen czuł się już dużo lepiej - mówił po 67. Turnieju Czterech Skoczni trener polskiej kadry, Stefan Horngacher.

Z Bischofshofen - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty

Czwarte miejsce Dawida Kubackiego, szóste Kamila Stocha i dziewiętnaste Piotra Żyły - to osiągnięcia naszych najlepszych zawodników w zakończonym w niedzielę TCS. Po dwóch latach sukcesów w niemiecko-austriackiej imprezie tym razem nie mieliśmy swojego reprezentanta na podium - stanęli na nim Japończyk Ryoyu Kobayashi oraz dwaj Niemcy, Markus Eisenbichler i Stephan Leyhe.
Po bardzo udanej w wykonaniu Biało-Czerwonych pierwszej części sezonu, kibice mogli liczyć na więcej, z drugiej strony trudno mówić o rozczarowaniu w sytuacji, gdy dwóch naszych reprezentantów znalazło się w najlepszej dziesiątce. Rozczarowany wynikami z pewnością nie jest trener Horngacher.

- Jestem całkowicie zadowolony. Dawid pokazał bardzo dobre skoki, drugie miejsce to jego najlepszy wynik w karierze, jeśli chodzi o Turniej Czterech Skoczni. Był niesamowity, w kwalifikacjach ustanowił rekord skoczni, pierwszy skok konkursowy miał świetny, drugi też był dobry, choć trochę spóźniony. Kamil był chyba trochę zmęczony turniejem, poza tym nie da się zawsze być we właściwym rytmie i w ścisłej czołówce. I tak pokazał, jak dobrym jest skoczkiem, bo nie skakał dobrze, a zakończył zmagania na szóstym miejscu w klasyfikacji generalnej - powiedział austriacki szkoleniowiec po zakończeniu turnieju.

W kategoriach zawodu na pewno trzeba spojrzeć na miejsce Żyły, który do TCS przystępował jako wicelider Pucharu Świata. Tymczasem tylko raz, w Oberstdorfie, zajął miejsce w pierwszej dziesiątce, a w Innsbrucku nie awansował do drugiej serii.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Ronaldo nie miał litości dla syna

- Piotrek w czasie turnieju miał jakieś problemy fizjologiczne. Nie wiem, co się stało, może to ze względu na jakąś chorobę albo wirusa. W każdym razie jeśli chodzi o fizjologię, było z nim słabo - zdradził Horngacher. - W Bischofshofen spisywał się już dużo, dużo lepiej niż w Innsbrucku. Wciąż pojawiały się pewne błędy techniczne, ale dużo ważniejsze było to, że znów czuł się dobrze. Mam nadzieję, że za tydzień w Predazzo wróci już na swój wysoki poziom - dodał.

Rozczarowaniem nie były słabe występy Macieja Kota, ponieważ ten zawodnik już przed turniejem miał kryzys formy i trudno było się po nim spodziewać dobrych wyników. Kot tylko raz, w Bischofshofen, zdołał zakwalifikować się do konkursu.

- Maciek przeżywa trudny okres. Muszę razem z nim pracować i pomóc mu znaleźć sposób na przezwyciężenie kryzysu. Wiem, co trzeba zrobić, żeby znów skakał tak, jak dwa lata temu. Gdy był w ścisłej światowej czołówce. Jednak w skokach narciarskich nie jest tak, że mówisz zawodnikowi "zrób to i to", a on od razu zaczyna latać. Kwestie techniczne to tylko jeden z aspektów. Ważne są jeszcze wyczucie, psychika. Będziemy dalej pracować i jestem pewien, że w końcu Maciek wróci na wysoki poziom - podkreślił Austriak.

Triumfatorem 67. TCS został Japończyk Ryoyu Kobayashi, który zwyciężył we wszystkich czterech konkursach, tak jak rok przed nim zrobił to Kamil Stoch. - Kobayashiemu należą się wielki szacunek i gratulacje. Jego pierwszy skok w Bischofshofen nie był idealny, okazało się, że ma jednak jakieś uczucia, denerwuje się i czuje presję - żartował Horngacher. - Wygrał jednak i tutaj. Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że był najlepszy.

Po zakończeniu konkursu na skoczni imienia Paula Ausseleitnera Horngacher rozmawiał przez kilka minut z oficerem prasowym kadry Niemiec. Dziennikarze żartowali, że to mógł być początek negocjacji, jako że od pewnego czasu mówi się o zainteresowaniu niemieckiego związku trenerem Polaków. Horngacher stanowczo jednak zaprzeczył. - Często rozmawiam z osobami z niemieckiej ekipy. Ich oficer prasowy jest moim kolegą i to była właśnie taka koleżeńska rozmowa. Nic związanego z pracą - wyjaśnił.

Na koniec austriacki szkoleniowiec powiedział jeszcze, że na kolejne zawody Pucharu Świata do Predazzo Polacy pojadą w takim samym składzie, jak na TCS, jedynie bez Aleksandra Zniszczoła. - Olek spisał się w turnieju przyzwoicie. Popełnia jeszcze błędy, ale wydaje mi się, że jest na właściwej drodze. Potrzebuje czasu, jednak za rok lub dwa może zacząć wygrywać - ocenił Horngacher.

Kolejne konkursy Pucharu Świata w skokach narciarskich 12 i 13 stycznia w Predazzo. Transmisję z zawodów przeprowadzi telewizja Eurosport.

Źródło artykułu: