To jest ten czas na który czekali wszyscy fani sportów zimowych, a przede wszystkim skoków narciarskich. Za nim pierwszy weekend Pucharu Świata. Od piątku do niedzieli w Lillehammer na skoczni HS 140 odbywały się konkursy.
Pierwszego dnia rywalizowały miksty. Triumfowali Niemcy, drugie miejsce zajęła Norwegia, a trzecie Austria. Biało-Czerwoni sklasyfikowani zostali na siódmej pozycji. W sobotnim konkursie indywidualnym wygrał Pius Paschke, a w niedzielę Jan Hoerl.
Polacy nie mogą zaliczyć tego weekendu do udanych. Po dwóch dniach indywidualnych zmagań najlepszym z Biało-Czerwonych jest Paweł Wąsek, który obecnie znajduje się na 17. miejscu w klasyfikacji generalnej. Za nim jest Aleksander Zniszczoł na 23. miejscu, Dawid Kubacki na 30., a Kamil Stoch na 31.
ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie
W Norwegii nieobecny był m.in. Piotr Żyła. Mistrz świata nie przekonał trenera Thomasa Thurnbichlera i pierwsze konkursy musiał obserwować w domu. Po niedzielnym konkursie w programie na antenie TVP Sport 37-latek był gościem. Prowadzący zapytał się go, czy udałby się na zawody Pucharu Kontynentalnego, gdyby pojawiła się taka okazja. Żyła odpowiedział w swoim stylu.
- A co miałbym robić? Siedzieć w domu i piwo pić? Ileż można (śmiech). Chciałbym postartować, bo brakuje mi tego tak naprawdę. Mam głód startów, bo to jest coś, co kręciło mnie zawsze i ciągle kręci. Dla mnie zawody to są zawody i gdzie miałbym startować tam próbowałbym swoich sił i dawałbym z siebie ile mógłbym - powiedział Żyła.
Piotr Żyła póki co nie powróci do Pucharu Świata. 37-latek wraz z Maciejem Kotem, Kacprem Juroszkiem i kadrą B będzie trenował w Eisenerz. Natomiast kolejne konkursy PŚ zaplanowane są na najbliższy weekend. 30 listopada i 1 grudnia skoczkowie rywalizować będą w fińskiej Ruce.