Jedna decyzja Łukasza Kruczka. Pomogła Stochowi w zdobyciu złota i zamknęła usta krytykom

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Łukasz Kruczek
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Łukasz Kruczek

Sześć lat temu w Predazzo Kamil Stoch wywalczył złoty medal mistrzostw świata. Tego sukcesu mogłoby nie być, gdyby nie Łukasz Kruczek. Najpierw szkoleniowiec świetnie przygotował swojego podopiecznego, a potem zachował zimną krew podczas zawodów.

Po udanych treningach kibice w Polsce liczyli, że Kamil Stoch na dużej skoczni w Predazzo nawiąże do sukcesu Adama Małysza z 2003 roku i także zdobędzie medal mistrzostw świata. Po cichu wierzyli nawet w złoto.

Konkurs układał się dla Polaka znakomicie. Po serii próbnej w której wiatr był pod narty, na same zawody warunki diametralnie się zmieniły. Podmuchy były w plecy, a to zwiększało sukces na końcowy triumf Kamila Stocha.

W pierwszej serii zawodnik z Zębu niemal znokautował rywali. Miał ponad 1 m/s wiatru w plecy podczas swojej próby, a mimo to uzyskał aż 131,5 metra. Dostał także zasłużenie bardzo wysokie noty za styl (od jednego sędziego nawet 20 punktów) i zdecydowanie prowadził na półmetku konkursu o mistrzostwo świata. Nad drugim Peterem Prevcem Stoch miał 5,1 punktu przewagi, a nad trzecim Andersem Jacobsenem 6,5 "oczka".

W finale rywale nie chcieli jednak poddać się. Wiatr nadal był w plecy. Dlatego szkoleniowcy Prevca i Jacobsena wiedzieli, iż muszą zaryzykować, jeśli ich podopieczni mają mieć realną szansę na włączenie się do walki o złoto. W związku z tym na własną prośbę obniżyli im belki startowe z nr 21 do nr 19.

Mimo niższego rozbiegu obaj poradzili sobie bardzo dobrze. Jacobsen uzyskał 131, a Prevc 130,5 metra. Słoweniec okazał się lepszy od Norwega o 0,6 punktu. Gdy na górze skoczni pozostał już tylko Kamil Stoch, wszyscy zastanawiali się jaką decyzję podejmie Łukasz Kruczek. Polski szkoleniowiec zachował jednak chłodną głowę.

Wiedział, że jego podopieczny jest znakomicie przygotowany do konkursu i również zdecydował się obniżyć belkę do nr 19. To była idealna decyzja! Stoch doleciał do 130. metra, nie tylko obronił przewagę z pierwszej serii, ale jeszcze nieco ją powiększył. Ostatecznie zdobył złoto, będąc lepszym o 6,1 punktu od drugiego Prevca. Gdyby jednak Łukasz Kruczek nie obniżył belki, a jego podopieczny też wylądował na 130. metrze, to wówczas ze złota cieszyłby się Słoweniec.

Decyzja była zatem słuszna i pokazała, że polski trener również nie boi się zaryzykować. Wówczas krytykom Łukasza Kruczka zabrano argument, iż nasz szkoleniowiec rzadko decyduje się właśnie na manewr ze zmianą belki. Zrobił to w najlepszym momencie, który pozwolił Stochowi zostać indywidualnym mistrzem świata.

Przypomnieliśmy tą historię, ponieważ po sześciu latach od tego wydarzenia skoczkowie ponownie wrócili do Predazzo. Tym razem we Włoszech będą walczyli o punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Początek sobotniego konkursu o 16:00.

ZOBACZ WIDEO: Rajd Dakar. Paweł Fajdek będzie jak... Adam Małysz? Mistrz świata chciałby sprawdzić się w zmaganiach

Komentarze (1)
avatar
Andrzej Dzikliński
12.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
JESTEM ZA TYM ABY Z ZAWODÓW WYCOFAĆ NOTY ZA SKOK, SĘDZIOWIE PRZYDZIELAJĄ NOTY W/G UZNANIA. TO JEST KRZYWDZĄCE DLA ZAWODNIKÓW. SKOCZKOWIE SAMI WIEDZĄ JAK BEZPIECZNIE WYLĄDOWAĆ. W POWIETRZU SĄ ZA Czytaj całość