Kamil Stoch: W drugim skoku czułem lekkość i pozytywną energię

PAP/EPA / ANDREA SOLERO  / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP/EPA / ANDREA SOLERO / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Daleki skok w serii finałowej konkursu w Predazzo dał Kamilowi Stochowi awans na trzecie miejsce. Polak przyznał, że dawno nie czuł się w locie tak fantastycznie. W niedzielę czeka go konkurs numer 300. w Pucharze Świata.

W tym artykule dowiesz się o:

Po pierwszej serii konkursu PŚ w Predazzo Kamil Stoch był piąty. W serii finałowej skoczył daleko (133,5 m) i pięknie stylowo (czterech z pięciu sędziów oceniło tę próbę na 19,5 pkt). W efekcie skoczek z Zębu wyprzedził Stefana Krafta i Romana Koudelkę i po raz czwarty w tym sezonie stanął na podium w PŚ.

- Moje skoki były w porządku. Pierwszy dość mocno spóźniony, wytraciłem sporo wysokości. Drugi był w moim odczuciu trafiony. Leciało się super. Czułem taką lekkość we wszystkim, a przy tym bardzo pozytywną energię - tłumaczył Kamil Stoch w rozmowie z TVP.

Stoch przyznał, że wciąż pracuje nad poprawą pewnych elementów, które mogą mu pozwolić na jeszcze dalsze skoki, ale jednocześnie cieszy się z tego, co osiąga w tym sezonie. - Skoki są takim sportem, gdzie najmniejsza drobnostka najwięcej przeszkadza. Jestem pozytywnej myśli, nie chcę nic zapowiadać i się puszyć, jakim to ja nie jestem wybitnym skoczkiem. Z drugiej strony mam poczucie, że potrafię skakać jeszcze lepiej. Zajmuję wysokie miejsca, więc chyba nie powinienem się przejmować, tylko cieszyć z tego, co mam - wyjaśnił.

Trzykrotny mistrz olimpijski pochwalił kolegę z reprezentacji Dawida Kubackiego, który w sobotę zajął drugie miejsce, potwierdzając wysoką formę. - Nie jestem tym w ogóle zdziwiony, a raczej szczęśliwy z powodu Dawida - powiedział Stoch.

Pierwszy konkurs w Predazzo był zarazem 299. występem Stocha w Pucharze Świata. W niedzielę (drugie zawody rozpoczynają się o godz. 17.00) czeka go więc jubileusz.

- Trzysta konkursów? Dobrze, że nie trzysta lat - zażartował Stoch. - Czasami, gdy się budzę, czuję w plecach, że już tych skoków trochę mam za sobą. Leci szybko. Już mamy prawie połowę sezonu, a niedawno była Wisła. Czas śmiga niesamowicie - zakończył najbardziej utytułowany skoczek w drużynie Stefana Horngachera.

ZOBACZ WIDEO: Co z następcami polskich skoczków? "Wyrwa może być widoczna"

Źródło artykułu: