Koniec wspaniałej serii Kobayashiego. Po raz pierwszy taką dominację przerwał polski skoczek

Newspix / EXPA/ JFK / Na zdjęciu: Dawid Kubacki
Newspix / EXPA/ JFK / Na zdjęciu: Dawid Kubacki

Dawid Kubacki odnosząc zwycięstwo w drugim konkursie na skoczni w Predazzo, przerwał serię sześciu kolejnych wygranych Ryoyu Kobayashiego. Japończyk wyrównał osiągnięcie wielkich skoczków.

Jako pierwszy tego wyczynu dokonał w sezonie 2004/2005 Janne Ahonen. 6 stycznia 2005 r. podczas rywalizacji w Bischofshofen, reprezentant Finlandii stanął przed szansą na odniesienie siódmego triumfu z rzędu. 41-latek musiał uznać wyższość Martina Hoellwartha, przegrywając z nim o sześć punktów.

Wyczyn Ahonena jeszcze tamtej zimy wyrównał jego rodak Matti Hautamaeki, rozpoczynając od zwycięstwa w zawodach na olimpijskiej skoczni w Pragelato (11 lutego 2005 r.). Po nieudanych dla niego mistrzostwach świata w lotach narciarskich w Oberstdorfie, kontynuował swoją znakomitą passę w PŚ i kilka tygodni później w Planicy stanął przed szansą na pobicie wyniku swojego starszego kolegi. Hautamaeki ukończył ten konkurs tuż za podium. Zwyciężył Bjoern Einar Romoeren, ustanawiając wtedy rekord Letalnicy (239 metrów). Chwilę potem Ahonen skoczył metr dalej, jednak nie zdołał ustać tej próby.

Od początku sezonu 2007/2008 fenomenalnie prezentował się Thomas Morgenstern. Austriak po wygraniu sześciu pierwszych konkursów, znalazł pogromcę dopiero 23 grudnia 2007 r. podczas zmagań na obiekcie w Engelbergu, w których zajął trzecią pozycję. Najlepszy okazał się Andreas Kuettel.

17 stycznia 2009 roku na Wielkiej Krokwi w Zakopanem taką samą serię zapoczątkował rodak Morgensterna, Gregor Schlierenzauer. 29-letni skoczek został zatrzymany dopiero 14 lutego 2009 r. podczas zawodów na mamuciej skoczni w Oberstdorfie, gdzie ze zwycięstwa cieszył się Harri Olli.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Praca Orlen Team daje efekty. "Realizują projekt blisko 20 lat. To godne podziwu"

Komentarze (2)
avatar
yes
15.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Było wiadomo, że Kobayashi nie będzie zawsze i wszystkiego wygrywał. Jest to normalne.
I stało się