PŚ w Zakopanem. Dawid Kubacki o rekordzie. "Bardzo przyjemnie było się przelecieć"

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Dawid Kubacki
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Dawid Kubacki

W sobotnim drużynowym konkursie Pucharu Świata aż dwukrotnie pobito rekord Wielkiej Krokwi. Ostatecznie najlepszy wynik pozostał w rękach Polaka, który nie krył radości po zawodach.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed konkursem drużynowym rekord skoczni im. Stanisława Marusarza należał do Kamila Stocha, który przed rokiem w Zakopanem wylądował na odległość 141,5 metra. W sobotnich zawodach ten wynik został pobity dwukrotnie. Najpierw aż 143 m skoczył Niemiec Markus Eisenbichler, a po kilku minutach o jeszcze pół metra rekord poprawił Dawid Kubacki.

- Bardzo fajny skok na zakończenie dnia. Do lądowania były zastrzeżenia, ale bardzo przyjemnie było się przelecieć. Dobrze, że rekord polskiej skoczni pozostał w polskich rękach - przyznał po konkursie przed kamerami TVP Sport Kubacki. Mimo takiego skoku indywidualnie Polak zajął trzecie miejsce za Stefanem Kraftem i Romanem Koudelką.

Rekordowy skok Kubackiego:

W rozmowie z dziennikarzem aktualnie najlepiej skaczący nasz reprezentant wyjaśnił, jaka jest dla niego różnica pomiędzy konkursami indywidualnymi a drużynowymi. - Siadając na belkę oddaję skok sam. Musi być koncentracja nad tym, co się ma do zrobienia, a nie nad tym, co zrobili koledzy. Wiadomo, że konkursy drużynowe różnią się od indywidualnych. Przyjemniej jest zbierać punkciki dla drużyny, sztabu i kibiców. Jakoś te konkursy drużynowe są odbierane tak bardziej po polsku - dodał Kubacki.

Dzięki dalekim skokom 28-latka Polacy zajęli trzecie miejsce w Zakopanem i utrzymali pozycję lidera w Pucharze Narodów. Kubacki jest jednym z faworytów do zwycięstwa w niedzielnym indywidualnym konkursie. Aktualnie zajmuje czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej za Piotrem Żyłą, Kamilem Stochem i Ryoyu Kobayashim.

ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz: WOŚP nigdy nie zgaśnie. Potrzebujemy więcej takich ludzi, jak Owsiak

Komentarze (0)