Pierwsza część mistrzostw świata w Seefeld była bardzo udana dla 24- latka ze Szwajcarii. W sobotnim konkursie Killian Peier zdobył brązowy medal, a w niedzielnych zawodach był mocnym filarem drużyny. Skoczek nie ukrywa, że wydarzenia minionego weekendu wpłynęły pozytywnie na cały team.
- Radość jeszcze bardzo duża. W konkursie drużynowym chcieliśmy wprawdzie osiągnąć trochę lepszy wynik, miejsce w pierwszej "6", byłoby super. Ostatecznie zajęliśmy 7 lokatę, co też jest niezłe w sumie -przyznał Szwajcar.
Czytaj także: Adam Małysz trenerem reprezentacji Polski? Tego chcą kibice!
Choć w sobotę skoczek zdobył swój pierwszy medal mistrzostw świata, wyjaśnił, że na świętowanie z wielką pompą nie było wystarczająco czasu. - Tyle się działo, wieczorem byłem już kompletnie wyczerpany, nie miałem czasu na wielkie świętowanie, ale zjedliśmy razem z całym teamem dobrą kolację, była butelka wina, więc tak to wyglądało. Bardzo przyjemnie (śmiech) - zdradził sympatyczny zawodnik.
ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Przyszłość Horngachera? Tu nie chodzi o pieniądze
Peier, którego wysoka forma podczas MŚ jest dla wielu zaskoczeniem, zapowiedział, że z najlepszej strony chciałby pokazać się także na obiekcie w Seefeld. - Znów chciałbym oddawać jak najlepsze skoki, i tak szybko jak to tylko możliwe przestawić się na tamtą skocznię. A potem w konkursie po prostu dwa razy porządnie skoczyć, i zobaczymy, czy pozwoli mi to na znalezienie się w najściślejszej czołówce.
Z Seefeld Barbara Toczek