Atmosfera wokół ewentualnych zmian w sztabie trenerskim polskich skoczków narciarskich robi się coraz gęstsza. Oliwy do ognia dolały słabsze wyniki naszych reprezentantów podczas pierwszej części mistrzostw świata w Seefeld. Zaczęto się zastanawiać, czy niejasna sytuacja związana z ewentualnym odejściem Stefana Horngacher nie wpływa negatywnie na polskich skoczków.
Koniec końców, nieoficjalnie mówi się, że obecny szkoleniowiec Polaków po zakończeniu trwającego sezonu najprawdopodobniej zostanie następcą Wernera Schustera. Choć przez niektórych zaistniałe okoliczności celowo mają źle oddziaływać na występy polskich skoczków, Toni Innauer uspokaja i tłumaczy, że obecna sytuacja nie jest wynikiem żadnych manipulacji.
- Nie uważam, żeby tak było. Generalnie relacje pomiędzy dyrektorami sportowymi poszczególnych krajów są bardzo dobre. Nie próbują oni wywierać na sobie nawzajem presji, bo przecież za rok mogłoby spotkać ich to samo. Takie kwestie stara się załatwiać w myśl zasady Fair Play - tłumaczy w rozmowie z WP Sportowe Fakty były austriacki skoczek.
ZOBACZ WIDEO Jaka będzie przyszłość Horngachera? "Trener już zdecydował"
Czytaj także: Toni Innauer dla WP SportoweFakty: Brak medalu dla Polski? Powód był prosty
Innauer twierdzi, że wskazywanie winnych zaistniałych okoliczności nie ma sensu, a na pewno nie należy doszukiwać się jej po stronie naszych zachodnich sąsiadów. - Myślę, że te wszystkie decyzje dopiero zapadną. Nie uważam, żeby zostały one w jakiś sposób skomplikowane przez Niemiecki Związek Narciarski. To są raczej spekulacje ze strony mediów. Ale to jest normalne, że takie spekulacje powstają - przyznał Austriak.
Choć pierwotnie ostateczna decyzja Stefana Horngachera w kontekście dalszej współpracy z Polskim Związkiem Narciarskim miała zapaść po mistrzostwach świata, podano do wiadomości, iż ma ona zostać ogłoszona do najbliższego piątku włącznie.
Jest zima - może lepiej byłoby napisać o jakiejś imprezie, a nie podpierać się hasłem: MŚ w Seefeld 2019?