Z Seefeld - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty
- To nie był mój całkowicie osobisty pomysł, raczej pomysł trenera Krystiana Długopolskiego, który zrobił nabór w mojej szkole. A że ja byłam dzieckiem, które potrzebowało dużo adrenaliny, od razu się zgłosiłam. Moja mama nie chciała, żebym skakała, ale ładnie ją przekonałam - tak o swoim początku mówiła w rozmowie z TVP Katowice Karpiel.
17-letnia dziś zawodniczka AZS-u Zakopane pierwszy skok w życiu oddała jako 9-latka. W listopadzie 2010 roku, na skoczni K15 w Zakopanem, osiągnęła oszałamiającą odległość 6 metrów.
Skakanie na nartach spodobało jej się, uznała je za sport dla siebie i zaczęła regularne treningi. Cztery lata później zadebiutowała w zawodach FIS Cup, po kolejnych dwóch sezonach w Pucharze Kontynentalnym.
ZOBACZ WIDEO MŚ w Seefeld. Słabe skoki Polaków. "Nie ma powodów do optymizmu"
W 2017 roku zaczęła wygrywać zawody międzynarodowe, choć te niższej rangi. W Oberwiesenthal jako pierwsza Polka triumfowała w zawodach Letniego Pucharu Kontynentalnego, zwyciężała też w Pucharze Karpat. Obiecujące wyniki sprawiły, że dostała szansę w Pucharze Świata i została zgłoszona do szerokiej kadry na igrzyska w Pjongczangu.
Na rywalizację z kobiecą elitą skoków Kamila nie była jednak gotowa. W Lillehammer, w debiucie w PŚ, dwa razy przepadła w kwalifikacjach. Potem w mistrzostwach świata juniorów w Kandersteg zajęła dopiero 47. miejsce. Na igrzyska nie pojechała, bo nie znalazła się w grupie 35 najlepszych zawodniczek światowego rankingu.
Czytaj także: Co z decyzją ws. Stefana Horngachera? Apoloniusz Tajner wyjaśnia
W sezonie 2018/2019 Karpiel zrobiła spore postępy. Co prawda sezon zaczęła tak jak rok wcześniej, czyli od nieudanych kwalifikacji w Lillehammer, ale dwa dni później w końcu przez nie przebrnęła i zajęła w konkursie 40. miejsce. Juniorskie MŚ w Lahti zakończyła na 17. pozycji. Pierwsze punkty PŚ wywalczyła trzy tygodnie temu w słoweńskim Ljubnie, gdzie była 30. i 26.
W drugim konkursie w Ljubnie punkty wywalczyła zresztą nie tylko Karpiel, ale i o rok starsza Rajda. 18-latka ze Szczyrku była 25. Znalazła się w najlepszej trzydziestce po raz drugi w karierze, ale po długiej, trzyletniej przerwie - w sezonie 2015/2016 wywalczyła jeden punkcik na zawodach PŚ Oberstdorfie.
Rajda zaczynała uprawianie sportu od narciarstwa alpejskiego. Skacze od 2010 roku, od 2014 uczyła się w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Szczyrku. Podobnie jak Karpiel przez kilka sezonów dobrze spisywała się w Pucharze Karpat, FIS Cupach (kiedyś w jednych zawodach tego cyklu została zdyskwalifikowana za... poklepanie się po udach) czy Letnim Pucharze Kontynentalnym, ale Puchar Świata to były za wysokie progi. W 2016 i 2017 roku obiecująco wypadała na mistrzostwach świata juniorów (12. i 13. miejsce indywidualnie), ale na ostatnich, tam gdzie Karpiel zajęła 17. pozycję, ona była 25.
Czytaj także: Niezły początek Polek na MŚ. Kamila Karpiel w czołowej "25" we wszystkich treningach
Dla obu naszych zawodniczek już sam występ na mistrzostwach świata jest dużym przeżyciem - są pierwszymi w historii reprezentantkami Polski na tak ważnej imprezie. Do tej pory, a skoki kobiet są w programie MŚ od 2009 roku, Polski Związek Narciarski nie decydował się na wystawienie skoczkiń.
Trener Marcin Bachleda, chcąc chronić zawodniczki przed dodatkową presją, na razie zabrania im rozmawiać z dziennikarzami. Mówi, że Kamila i Kinga są ciche, że się wstydzą. Towarzystwo Kamila Stocha czy Adam Małysza ma je onieśmielać. Choć to akurat jest prawdą tylko w połowie.
O ile Rajda rzeczywiście jest skromną, cichą i spokojną dziewczyną, dla której uwaga mediów czy obcowanie ze sławami skoków narciarskich może być czymś bardzo stresujący, to już energiczna Karpiel czuje się w specyficznej otoczce mistrzostw jak ryba w wodzie. Jakby zmobilizowana startem na imprezie tej rangi, na wszystkich treningach była w czołowej "25". Z mediami też by chętnie pogadała, ale trener zabronił.
A onieśmielenie? Gdy rezolutna zawodniczka AZS-u Zakopane trafiła w hotelowym korytarzu na Małysza i asystenta Stefana Horngachera Grzegorza Sobczyka, rzuciła tylko "cześć chłopaki!" i pobiegła dalej. Panowie poczuli się odmłodzeni, a Małysz śmiał się, że na onieśmielenie to nie wyglądało.
Ze Stochem już za kilka dni Karpiel i Rajda mogą skakać w jednej drużynie. Prezes PZN Apoloniusz Tajner potwierdził już, że Polska wystawi swoją reprezentację w konkursie mieszanym. A przecież trzykrotny mistrz olimpijski już przed MŚ zapowiadał, że jeżeli zdecydujemy się wziąć udział w "miksie", on chce w nim skakać.
- Dziewczyny radziły sobie w treningach lepiej, niż zakładałem. Warto wystartować w konkursie mieszanym, bo nawet przy nieco słabszym występie jest szansa na pierwszą ósemkę, a to jest punktowane miejsce w mistrzostwach w konkurencji olimpijskiej. Zaczynamy traktować to poważnie - zapowiedział Tajner. Czy mówił o całych kobiecych skokach w Polsce?