Karpiel od pierwszego skoku spisywała się na Toni-Seelos-Schanze bardzo przyzwoicie, a w konkursie medalowym potwierdziła niezłą formę. Młodziutka zawodniczka, pierwsza Polka, która oddała skok w mistrzostwach świata, zajęła 23. miejsce. Druga z naszych reprezentantek, Kinga Rajda, wypadła słabiej. Zakończyła zawody na 34. pozycji.
O opinię na temat pierwszego w historii MŚ w narciarstwie klasycznym występu polskich skoczkiń poprosiliśmy Stocha po środowych treningach (odbyły się po konkursie kobiet).- Był czas, żeby obejrzeć dziewczyny? - zapytał jeden z dziennikarzy. - A jakie? - zażartował Stoch. - Oglądaliśmy konkurs. Super, że Kamila Karpiel uzyskała taki dobry wynik - dodał już na poważnie.
Zobacz także: Chwile z legendą. Młoda Kinga Rajda oglądała zawody z Adamem Małyszem
- Dla 17-letniej zawodniczki, która debiutuje na mistrzostwach świata, awans do drugiej serii, to naprawdę solidny występ. Mam nadzieję, że ona jest przyszłością naszych żeńskich skoków. Co do Kingi, to wydaje mi się, że zabrakło jej trochę szczęścia. Metrowo było dobrze, ale doszły jeszcze przeliczniki. Taki jest jednak ten sport - zaznaczył trzykrotny mistrz olimpijski.
ZOBACZ WIDEO MŚ w Seefeld. Słabe skoki Polaków. "Nie ma powodów do optymizmu"
Trener Polek, Marcin Bachleda, zdradził, że Karpiel i Rajda są trochę onieśmielone towarzystwem takich gwiazd skoków narciarskich, jak Stoch czy Adam Małysz.
- Na pan mi jednak nie mówią. Wykonujemy ten sam fach, więc jakoś się dogadujemy. Nasze przywitania są naturalne, nie było jeszcze takiej sytuacji, żeby się zastanawiały, jak się do nas zwracać - powiedział lider polskiej kadry. Na pytanie, czy już szykuje się na sobotni występ w konkursie mieszanym razem z młodszymi koleżankami odpowiedział tylko, że na razie skupia się na tym, co bezpośrednio przed nim.
Czytaj także: Jakub Wolny pogratulował Stefanowi Huli wygranej walki. "Był znacznie lepszy"
W środowych treningach Stoch oddał dwa bardzo dobre skoki, które dały mu drugie i trzecie miejsce. Przyznał, że na razie jego "przyjaźń" z obiektem w Seefeld dobrze się rozwija. - Do pierwszej wpadki - uśmiechnął się. - Za mną udany dzień, oddałem dobre skoki, miałem dobre czucie. W końcu mogłem skakać z uśmiechem i dużą radością. Na Bergisel też one były, ale ja zawsze chcę robić wszystko idealnie, a to nie zawsze wychodzi. Też macie pewnie takie dni, że im bardziej się staracie, tym jest gorzej - tłumaczył.
- Jesteśmy na bardzo wysokim poziomie i tak się czujemy. Przecież cały sezon spisujemy się bardzo dobrze. W Innsbrucku po prostu coś nie zagrało. Wydaje mi się, że nie ma sensu już o tym mówić, skoro wszystko wraca do normy - dodał wicelider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
Medal mistrzostw świata na średniej skoczni to jedno z nielicznych trofeów, którego brakuje w bogatej kolekcji trofeów Stocha. Czy z tego względu będzie szczególnie zmobilizowany, żeby w piątek stanąć na podium? Tu odpowiedź mistrza była wyjątkowo krótka i brzmiała po prostu "nie".
W czwartek i piątek najprawdopodobniej zobaczymy Stocha we wszystkich seriach, nie będzie odpuszczania skoków próbnych dla zachowania sił . - Nie chodzi o to, czy chcę coś odpuszczać, czy nie. Na bieżąco rozmawiamy z trenerem, jakie rozwiązanie jest najlepsze. Wydaje mi się, że skoro teraz wszystko jest w porządku, to nie ma co kombinować. Ten próbny skok zawsze jest taki na przetarcie, więc może lepiej iść - stwierdził. - A ja zawsze chcę skakać - rzucił na odchodne.
Czwartkowe kwalifikacje rozpoczną się o godzinie 16:30. Start serii próbnej godzinę wcześniej.
Z Seefeld - Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty