Od trzech sezonów marzec to szalony okres dla skoczków. Rozgrywany w Norwegii Raw Air składa się z 16 etapów. W skrócie - każda próba jest istotna i wlicza się do klasyfikacji generalnej. Dla zwycięzcy przewidziano 60 tys. euro, ale warto walczyć do samego końca, bo nagrodę pieniężną gwarantują też pozostałe miejsce na podium.
Norweski cykl rozpoczęły kwalifikacje w Oslo. Kamil Stoch zajął w nich drugą lokatę, ze stratą 4,5 pkt do Roberta Johanssona. Przy 16 skokach to żadna różnica. Wszystko - i to z nawiązką - można nadrobić w konkursie drużynowym.
Stefan Horngacher wrócił do swojego żelaznego składu z tego sezonu. Równowagę odzyskał rozregulowany podczas MŚ Jakub Wolny. Były mistrz świata juniorów dobrze radził sobie w treningach, był dziewiąty w kwalifikacjach i Austriak nie miał wyboru.
Lepsza dyspozycja Wolnego może być kluczem do miejsca na podium. Podczas konkursu mistrzostw świata w Innsbrucku zastąpił go Stefan Hula i jego punktów zabrakło do czwartego z rzędu medalu (4. pozycja). Jeśli 23-latek utrzyma formę z treningów i kwalifikacji, to "pudło" jak najbardziej jest realne. Wprawdzie przeciętnie radzili sobie Dawid Kubacki i Piotr Żyła, ale tak czy siak Polacy, po zsumowaniu ich wyników, mieli drugi łączny rezultat, nieznacznie za najlepszymi Austriakami.
Biało-Czerwoni mają zatem realną szansę nawet na zwycięstwo, szóste w historii startów. Do tej pory w rywalizacji zespołowej wystąpili 88 razy na 99 konkursów. Ten w Oslo będzie setnym w Pucharze Świata, drużynówki odbywają się od sezonu 1991/92. Najwięcej razy triumfowali Austriacy (29 razy). Polacy do pięciu wygranych dołożyli 19 miejsc na podium.
Sobota w Oslo:
13:20 - Seria próbna
14:30 - I seria konkursu drużynowego
ZOBACZ WIDEO Kubacki o przepowiedni Żyły: Cały czas mi mówił, że zdobędę złoto, ale mu nie wierzyłem