15 marca ubiegłego roku Kamil Stoch ustanowił rekord skoczni w Trondheim, lądując na 146 metrze. Taką odległość skoczek z Zębu uzyskał podczas pierwszej serii konkursu w ramach Raw Air 2018, startując z pierwszej belki.
- Czy ubiegłoroczny, daleki lot wywołuje u ciebie dodatkowe emocje? - zapytał Stocha reporter "Eurosportu". - Nie. To już było i nie wróci - odpowiedział skoczek, dla którego liczy się tu i teraz. Przeszłość nie ma znaczenia.
ZOBACZ: Skoki: Raw Air 2019. Stefan Kraft nowym liderem cyklu. Dawid Kubacki awansował na 9. miejsce
Przed tegorocznym konkursem w Trondheim Stoch odpuścił pierwszą serię treningową. W drugiej poleciał 129 metry, natomiast w kwalifikacjach wylądował sześć metrów bliżej.
ZOBACZ WIDEO Błaszczykowski pewniakiem w kadrze? "W tej chwili nie widzę nikogo, kto mógłby go zastąpić"
- Oba skoki były na takim samym poziomie. Nie chodzi tylko o odległości, bo nie wszystko złoto co się świeci. Oba nie były do końca dobre, oba były mocno spóźnione. Ale spokojnie - to był tylko lekki trening - skomentował.
Zapytany o powody zrezygnowania ze skoku w pierwszej serii treningowej, z uśmiechem na ustach odpowiedział: - Już mam swoje... bagaże doświadczeń, dlatego dwa skoki wystarczą.
Początek czwartkowego konkursu zaplanowano na 17:00. Relacja na żywo oraz podsumowanie zmagań na WP SportoweFakty.