Po zakończeniu weekendu z Pucharem Kontynentalnym w Zakopanem, Przemysław Kantyka ogłosił, że zawody w Czajkowskim (23-24 marca) będą dla niego ostatnimi w karierze skoczka narciarskiego. Kantyka postanowił zakończyć ten etap w swoim życiu, choć ma dopiero 22 lata.
- Wiele rzeczy złożyło się na tę decyzję - między innymi problemy psychiczne, finansowe, a także zdrowotne. Nie wiem, czy byłbym w stanie dać z siebie wszystko w przygotowaniach do następnego sezonu, bo w tym dałem ponad swoje możliwości i nie wyszło to po mojej myśli - przyznaje w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Już w zeszłym roku, po sezonie zimowym, miałem podjąć tę decyzję, ale za namową dziewczyny postanowiłem dać sobie jeszcze jedną szansę. Lato było całkiem dobre, ale zima poszła kompletnie nie po mojej myśli - dodaje.
ZOBACZ WIDEO Stoch o zdobyciu srebrnego medalu: "Nigdy nie przestałem wierzyć"
Zawodnik klubu LKS Klimczoka Bystra nie kryje, że jego starty tej zimy były możliwe dzięki finansowemu wsparciu od taty. Mówi także o bardzo trudnych realiach w kadrze B, które nie pozwalają skupić się wyłącznie na skokach. - Mamy zapewnione wyjazdy, ubrania czy sprzęt, czyli podstawowe rzeczy dla sportowca, ale nie mamy nic na życie. A kiedy na przykład trzeba dojechać na trening, musisz już płacić za paliwo z własnej kieszeni - wyjaśnia Kantyka. Dodaje także, że w ostatnich latach padło wiele obietnic, które nie znalazły pokrycia w rzeczywistości.
- Przed sezonem dostaliśmy informacje, że będziemy mieć sponsora i żebyśmy założyli własną działalność, aby móc wystawiać faktury. Założyłem firmę po czym okazało się, że tego sponsora nie będzie. Nie miałem oszczędności, a przecież za coś trzeba żyć. Na dodatek dostałem ZUS do zapłaty. To był dla mnie jeden z trudniejszych momentów.
Kantyka jest kolejnym zawodnikiem młodego pokolenia, który postanowił przedwcześnie zakończyć karierę skoczka. W kwietniu 2018 roku taką decyzję podjął Krzysztof Miętus, natomiast w październiku tego samego roku w jego ślady poszedł Krzysztof Biegun.
- Zawodnik kończy etap juniorski, często wraz z tym kończy się wsparcie rodziców i trzeba utrzymywać się z własnej kieszeni. Jedni mają zabezpieczenie finansowe, inni muszą liczyć na dobrą formę, która pozwoli utrzymywać się dzięki wynikom na skoczni. Ja byłem na granicy - niby było dobrze, ale ciągle czegoś brakowało. To najtrudniejszy okres dla zawodników, bo poświęcają się skokom w stu procentach. Gdy nie uda im się osiągnąć właściwej dyspozycji, pozostają bez żadnego zabezpieczenia - tłumaczy Kantyka.
Czytaj także: Dobitne pytanie Małysza ws. Horngachera: Gdyby chciał dalej u nas pracować, to chyba powiedziałby?
Przed nim jeszcze dwa konkursy Pucharu Kontynentalnego w Czajkowskim. Cel? - Chce po prostu uwolnić ten luz, skoczyć z uśmiechem na twarzy i pożegnać się tak, żeby być z siebie zadowolonym - kończy.
Dziennikarze tvp. zachowuja sie jak klakierzy,tymczasem skoki zamiast sie rozwijac ,zwija sie!
To co prezentuja wladze Czytaj całość
Czytaj całość