Dobitne pytanie Małysza ws. Horngachera: Gdyby chciał dalej u nas pracować, to chyba powiedziałby?

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Adam Małysz
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Adam Małysz

Adam Małysz przekonuje, że nadal chce, aby Stefan Horngacher był trenerem polskich skoczków, ale sam przyznaje, że "wszystko trwa długo". Potwierdził, że rozmawiał już z innymi szkoleniowcami na temat ewentualnej współpracy.

- Od powrotu z Norwegii odbieram telefony z pytaniami o Horngachera, a ja nie wiem. Powiedział, że nam i Niemcom przedstawi decyzję w Planicy. I od razu zaznaczam, że nie mam pojęcia czy przed, czy po konkursach. Gdyby chciał dalej u nas pracować, to chyba powiedziałby? Cóż, wszystko trwa długo. Rozmawialiśmy w Norwegii i powiedział mi, że analizuje niemiecką ofertę, a spotka się z nimi w tygodniu - mówi Adam Małysz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Turniej Raw Air dyrektor PZN wykorzystał na rozmowy z potencjalnymi następcami Stefana Horngachera. Z kim się spotkał? Tego Małysz nie chce powiedzieć. Potwierdził jednak, że pierwszeństwo ma Horngacher, ale dodał też, że "nie możemy bezczynnie czekać".

Kto ewentualnie mógłby zastąpić austriackiego trenera? Michal Dolezal, Rony Hornschuh, Bernhard Metzler czy Werner Schuster - to tylko część nazwisk, które pojawiają się w prasowych spekulacjach.

ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: Niespodzianka! Manchester United wyeliminowany przez Wolverhampton [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Horngacher nie ukrywa, że dostał ofertę od niemieckiego związku, ale nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji. - Gdy mieszkasz w Niemczech, to taka oferta jest świetną sprawą. Z tego powodu trzeba to przemyśleć - powiedział telewizji ZDF (więcej TUTAJ).

Przypomnijmy, że telenowela ws. przyszłości Horngachera trwa już bardzo długo. Początkowo Austriak miał się podjąć decyzję po MŚ w Seefeld, później w trakcie Raw Air, a teraz kolejnym terminem jest finał Pucharu Świata w Planicy. Chociaż ze słów dla ZDF wcale nie wynika, że faktycznie tak się stanie.

Zobacz także: Poległ w "Milionerach" na pytaniu za 250 tys. zł. Chodziło o Mikę Kojonkoskiego

Zobacz także: Posłanka PiS zaatakowała Adama Małysza. Chodzi o poparcie środowiska LGBT

Źródło artykułu: