Skoki narciarskie. Puchar Świata Wisła 2019. Szymon Łożyński: Kuriozalna pora konkursu. Tak nie powinno być (komentarz)

Zwykle w okolicach godzin południowych na skoczni w Wiśle najmocniej wieje wiatr. Niestety zdecydowano się jednak na taką porę niedzielnego konkursu i już po fakcie wiemy, że było to błędem. W południe ten konkurs nie miał sensu.

Szymon Łożyński
Szymon Łożyński
Kamil Stoch PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Z Wisły Szymon Łożyński, WP SportoweFakty

Na początku podkreślmy jedno, pora konkursu nie miała raczej wpływu na upadek Piotra Żyły. Wiślanin upadł już po wylądowaniu i wiatr nie spowodował tego wypadku. Silne i zmienne podmuchy miały jednak duży wpływ na wyniki uzyskiwane przez skoczków. Mówiąc wprost - konkurs był jedną wielką loterią, niemającą wiele wspólnego ze sprawiedliwą, sportową rywalizacją.

Można było jednak spróbować tego uniknąć. Wiedząc, jakie panują zwykle warunki w Wiśle, idealnie byłoby, gdyby konkurs rozpoczął się około godz. 16. Wtedy były dużo większe szanse, że wiatr nie będzie aż tak mocny i rywalizacja będzie znacznie bardziej sprawiedliwa niż ta, którą oglądaliśmy w niedzielne przedpołudnie.

Czytaj także: nowe informacje o Piotrze Żyle. Są szanse, że wystartuje w Kuusamo

Tym razem skoki narciarskie musiały jednak ustąpić finałowi Eurowizji dla dzieci, który odbył się w niedzielne popołudnie w Gliwicach. Telewizja Polska przeprowadziła z niej transmisję. Dlatego skoki tym razem nie były priorytetem i żeby w ogóle je pokazać na antenie telewizji publicznej, trzeba było przeprowadzić konkurs do południa, mimo że było niemal pewne, iż warunki wietrzne będą dalekie od przynajmniej dobrych.

ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. Kamil Stoch o loteryjnym konkursie w Wiśle. "Nie można się było skupiać na wynikach"

Już teraz wiemy, że podjęcie takiej decyzji było błędem i rozgrywanie w Wiśle konkursu około południa nie ma najmniejszego sensu. Takich skoków i takich zawodów nie chcemy oglądać, nawet wtedy kiedy Polak - w tym przypadku Kamil Stoch - stanie na podium. Równie dobrze mogło się to skończyć tak, że Stoch przez zły wiatr nie awansuje do drugiej serii i nie mielibyśmy w niedzielę żadnych powodów do zadowolenia.

Tak czy inaczej, po niedzielnym konkursie nie możemy wyciągać wniosków. Forma sportowa nie miała w pierwszych zawodach sezonu większego znaczenia. Decydowało szczęście albo jego brak do wiatru. Najgorszy w tej sytuacji jest fakt, że skoczkowie tak naprawdę mogą wpaść z deszczu pod rynnę. Za tydzień dwa konkursy Pucharu Świata odbędą się przecież na skoczni w Kuusamo, na której wiatr może odgrywać jeszcze większą rolę niż w Wiśle.

Zobacz upadek Piotra Żyły i reakcję Adama Małysza

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Zgadzasz się, że było błędem rozegranie indywidualnego konkursu PŚ w Wiśle o 11:30?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×