O odejściu Horngachera do reprezentacji Niemiec spekulowano już w sezonie 2017/2018. Wtedy Austriak przedłużył jednak kontrakt o rok z PZN. Minęło 12 miesięcy i lawina plotek ruszyła ponownie. Jej kumulacja nastąpiła w trakcie sezonu 2018/2019, gdy podczas lotów narciarskich w Oberstdorfie, Werner Schuster ogłosił, że po zakończeniu sezonu odchodzi z reprezentacji Niemiec.
Od tego momentu nasi zachodni sąsiedzi nie mieli wątpliwości, Horngacher wróci do Niemiec i będzie głównym trenerem ich skoczków. Sam zainteresowany nie chciał jednak tego potwierdzić. Rozpoczęła się opera mydlana, ponieważ wszyscy i tak wiedzieli, że Austriak raczej odejdzie do Niemiec, ale oficjalnej wiadomości nie podano do końca sezonu. Sami zawodnicy też przez dłuższy czas byli w niepewności (decyzję trenera poznali dopiero na MŚ w Seefeld). Całe zamieszanie, co przyznaje sam Horngacher, mogło mieć wpływ na drużynę.
Czytaj także: Janne Ahonen chce zmian w przepisach. Wszystko przez dyskwalifikacje
- Czułem, że nie wszystko w zespole jest tak jak wcześniej. Pojawiła się niepewność, ale naprawdę starałem się skończyć pracę, utrzymując jak najwyższy poziom. (...) Wiem, że to było trudne dla osób wokół, ale proszę mi uwierzyć, że dla mnie też. Polubiłem tę pracę i ludzi. Poznałem w Polsce fantastyczne osoby, którzy potrafią naprawdę ciężko pracować - powiedział szczerze Stefan Horngacher w rozmowie z dziennikarzem Kamilem Wolnickim dla "Przeglądu Sportowego".
ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. PZN nie zapłacił ani złotówki za nowe buty. "Na badania jest specjalny grant"
Mimo niepotrzebnego zamieszania w końcówce pracy Austriaka z polską kadrą, trzy sezony pod wodzą Horngachera to pasmo wielkich sukcesów. Znakomicie radził sobie Kamil Stoch, a wielkie postępy zrobili Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Maciej Kot. Ostatni z wymienionych brylował jednak tylko na początku pracy Horngachera z Polską. Później Maciej Kot zmagał się z problemami, a największy kryzys jego formy miał miejsce w sezonie 2018/2019. Austriak, mimo starań, nie był w stanie pomóc dwukrotnemu triumfatorowi konkursów Pucharu Świata.
- Maciek zawsze chciał więcej i więcej. Więcej trenować i więcej osiągać. Chyba wręcz za dużo, do tego jak najszybciej. Zabrakło czystego umysłu, nie byliśmy w stanie przywrócić go na najwyższy poziom - podkreślił Horngacher, cytowany w "Przeglądzie Sportowym".
Austriak świetnie potrafił natomiast dotrzeć do Piotra Żyły. Przede wszystkim skutecznie przekonał wiślanina do zrezygnowania z dziwnej sylwetki dojazdowej (słynny już garbik i fajeczka). Żyła zaczął jeździć "normalnie" na progu i to dało efekty. W sezonie 2018/2019 drużynowy mistrz świata kilka razy stanął na podium indywidualnych konkursów Pucharu Świata. Stefan Horngacher wyznał jednak, że nie było łatwo prowadzić w kadrze Piotra Żyłę.
Czytaj także: wstrząsająca historia lidera Pucharu Świata. Daniel Andre Tande opowiedział o śmierci brata
- Piotrek jest..., kur***, to był najtrudniejszy przypadek do "otworzenia". Ma jednak gigantyczny potencjał! Sporo czasu zajęło nam, żeby wszystko poukładać, to były godziny spotkań i rozmów, ale okazało się, że pomogło, bo widać efekty - zaznaczył 50-latek.
Obecnie Stefan Horngacher jest szkoleniowcem niemieckich skoczków. Za naszą zachodnią granicą Austriak nie ma jednak tak udanego początku pracy jak z polskimi zawodnikami. Niemcy nie błyszczą. W Wiśle, w konkursie drużynowym, nie było ich na podium. Z kolei w konkursach indywidualnych dobrze na razie radzi sobie tylko Karl Geiger.