Za nami pierwszy weekend Pucharu Kontynentalnego w skokach narciarskich. I choć być może za wcześnie jest na wyciąganie daleko idących wniosków, wszystko wskazuje na to, że znów będziemy świadkami sytuacji, która w historii polskich skoków zdarza się bardzo często. W lecie znów rozbudziły się nasze nadzieje na to, że na zapleczu kadry w końcu coś drgnęło. W ciągu trzech tygodni sezonu zimowego, te nadzieje zostały jednak rozwiane.
Przypomnijmy pokrótce występy Polaków z kadry B w sezonie letnim 2019:
- Klemens Murańka: triumf w klasyfikacji generalnej Pucharu Kontynentalnego, pięć startów w Letnim Grand Prix i za każdym razem punktowane miejsce.
- Aleksander Zniszczoł: 14. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Kontynentalnego, sześć startów w LGP, pięć razy miejsce w "30".
- Andrzej Stękała: 10. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Kontynentalnego, cztery starty w LGP, trzy razy miejsce w "30".
- Paweł Wąsek: 12. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Kontynentalnego, pięć startów w LGP, trzy razy miejsce w "30".
A teraz przyjrzyjmy się lokatom zajmowanym przez tę czwórkę w pierwszych tygodniach sezonu zimowego:
- Klemens Murańka: brak kwalifikacji w Wiśle, 46., 45. i 39. miejsce w trzech kolejnych konkursach PŚ.
- Aleksander Zniszczoł: 44. miejsce w Wiśle (PŚ), dwa razy 15. miejsce podczas pierwszego weekendu PK.
- Andrzej Stękała: brak kwalifikacji w Wiśle (PŚ), 39. i 34. miejsce w dwóch pierwszych konkursach PK.
- Paweł Wąsek: 39. miejsce w Wiśle, 63. i 16. miejsce w dwóch pierwszych konkursach PK.
Nikt nie oczekiwał, że zawodnicy z zaplecza nagle zagrożą pozycji bardziej doświadczonych kolegów, ale po udanym lecie oczekiwania wobec nich wzrosły. Można było mieć uzasadnione nadzieje, że Murańka w końcu zacznie regularnie punktować na poziomie PŚ. Klemens doskonałą postawą w lecie wywalczył siódme miejsce dla Polski w Pucharze Świata, a trener Michal Doleżal konsekwentnie stawia na niego, choć 25-latek o punkty nawet się nie otarł. Z drugiej strony na zapleczu brakuje alternatyw, a więc możliwości szkoleniowca są mocno ograniczone. Żaden z zawodników kadry B nie daje na ten moment cienia gwarancji, że w PŚ spisałby się lepiej, niż Klemens Murańka.
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Apoloniusz Tajner skomentował rezygnację skoczka z dalszej kariery
Czytaj także: Skoki narciarskie. Puchar Świata Niżny Tagił 2019. Słaby występ Polaków. Ostatni raz tak źle było w 2016 roku
Świat ucieka
Wielu powie - nie wyciągajmy wniosków zbyt wcześnie. I słusznie. Rzecz w tym jednak, że to nie pierwszy raz, kiedy w zimie nie pozostaje nic z obiecującego lata. Niepokojące jest to, że kadra prowadzona przez Doleżala jest jedną najstarszych w Pucharze Świata, a następców wciąż nie widać.
Na tym etapie możemy być ostrożni z wyciąganiem wniosków, jednak wciąż musimy porównywać się do czołowych nacji w skokach narciarskich. Gdy spojrzymy właśnie na rywali, widzimy, jak bardzo odjeżdżają Biało-Czerwonym.
Norwedzy mogą wiązać wielkie nadzieje z 19-letnim Thomasem Aasenem Markengiem, który już nawiązał rywalizację z czołówką PŚ. Regularnie punktuje też 23-letni Robin Pedersen, a w odwodzie pozostaje szeroka grupa młodych zawodników z aspiracjami. Podczas Pucharu Kontynentalnego aż 10 z 13 Norwegów zdobywało punkty do klasyfikacji generalnej.
W Austrii regularnie punkty PŚ zdobywa 21-letni Jan Hoerl, a silne zaplecze wciąż rośnie. Wielki postęp w ciągu kilkunastu ostatnich miesięcy wykonali Japończycy. Tylko w ostatni weekend Yukiya Sato odniósł premierowe zwycięstwo w Pucharze Świata, a trzech skoczków z zaplecza stało na podium Pucharu Kontynentalnego - w tym m.in. 22-letni Keiichi Sato oraz 20-letni Yuken Iwasa.
Niemcy dysponują m.in. Constantinem Schmidem, który ma dopiero 20 lat, a w Niżnym Tagile ustanowił rekord życiowy, zajmując siódme miejsce w zawodach rangi PŚ. Na zapleczu pozostają z kolei Martin Hamann i Luca Roth, którzy znaleźli się w pierwszej "10" drugiego konkursu PK w Vikersund. Wkrótce powinniśmy zobaczyć ich na tle najlepszych skoczków, kiedy PŚ zawita do Niemiec i będą mogli skorzystać oni z grupy krajowej.
Tymczasem Murańka i Zniszczoł mają już 25 lat i po raz ostatni punkty Pucharu Świata zdobyli podczas weekendu w Lillehammer... trzy lata temu. Stękała jest tylko rok młodszy, a po raz ostatni w PŚ punktował na zakończenie sezonu 2015/16 w Planicy. Przyszłość polskich skoków, przynajmniej na ten moment, rysuje się raczej w ciemnych barwach.
Czytaj także: Skoki narciarskie. Polacy nie będą mieć wolnych świąt. Znamy program mistrzostw Polski w Wiśle