Koronawirus: małżonka polskiego skoczka będzie szyła maseczki. Tak chce pomóc

Materiały prasowe / PZN / Na zdjęciu: Stefan Hula
Materiały prasowe / PZN / Na zdjęciu: Stefan Hula

Marcelina Hula prowadzi firmę, która szyje kombinezony dla skoczków narciarskich. Teraz ma martwy okres, bo Puchar Świata się już zakończył. Dlatego postanowiła pomóc w walce z epidemią.

[tag=9704]

Stefan Hula[/tag] udzielił dość długiego wywiadu serwisowi skijumping.pl. Czołowy polski skoczek narciarski opowiedział nie tylko o tym, jak obecnie trenuje, ale również o wpływie epidemii koronawirusa na jego życie prywatne, o tym, jak wygląda jego rodzinne miasto, a także o planach swojej żony.

Zacznijmy od tego ostatniego tematu. Żona Huli - Marcelina - prowadzi firmę, która szyje stroje dla skoczków narciarskich. Kiedy kończy się Puchar Świata musi szukać innych zleceń. Zazwyczaj szyje torebki. W tym roku sytuacja jest jednak inna. Epidemia koronawirusa spowodowała, że brakuje maseczek higienicznych. - Żona z koleżanką mają plany szycia maseczek - przyznał Hula. - Może nie na dużą skalę, ale chcą wesprzeć chociaż lokalną społeczność. Mam nadzieję, że uda się to zrealizować i trzymam za to kciuki.

Obecna sytuacja w Polsce (ale i na całym świecie) mocno skomplikowała życie Huli. Zarówno zawodowe (nie ma gdzie trenować), ale i prywatne. - Po miejscach publicznych poruszam się tylko w celu zrobienia zakupów do swojego domu, bądź rodziców (...) Cieszę się, że moi rodzice rozumieją tę sytuację i spędzają czas w domu. Mieszkają na uboczu, mają się bezpiecznie, a ja co kilka dni dostarczam im potrzebne produkty - opowiedział.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Szczyrk - gdzie mieszka Hula - to miejscowość turystyczna. Obecnie jest praktycznie pusta. - Jest dziwnie, da się odczuć brak spacerowiczów (...) zawsze było tu pełno wycieczkowiczów. Teraz jest pusto, w sklepach też da się dostrzec mniejszy ruch. Ludzie w większości zostają w domach - dodał skoczek.

Jedną z pierwszych ofiar śmiertelnych koronawirusa był 83-latek, mieszkaniec właśnie Szczyrku. - Troszkę go kojarzyłem. Niestety, wirus dopadł i nasze miasto - powiedział Hula.

Brązowy medalista igrzysk olimpijskich 2018 nadal trenuje. Oczywiście nie na skoczni, bo one zostały zamknięte, ale nadal wykonuje plan ćwiczeń, który przygotowuje na bieżąco Michal Doleżal. Ma z tym trochę problemu. - Radzimy sobie, jak możemy, bo wszystkie oficjalne obiekty są zamknięte. Mam na myśli siłownie czy hale gimnastyczne. Do naszego użytku pozostały jedynie sprawdzone miejsca, gdzie możemy wejść sami, bez innych osób. Staramy się ograniczyć kontakt do minimum, żeby nie kusić losu - tłumaczył.

I dodał, że zastanawia się nad zakupem kilku przyrządów do domu, aby właśnie tutaj móc trenować.

- Zawsze mieliśmy wszystko perfekcyjnie zorganizowane przy wykorzystaniu infrastruktury Centralnego Ośrodka Sportu. Teraz sytuacja jest dziwna, ponieważ trenujemy bez nadzoru trenerów. Nie ma opcji spotykania się ze szkoleniowcami, więc pozostaje nam kontakt telefoniczny - powiedział.

Czytaj także: Skoki narciarskie. Kamil Stoch czeka na nagrody za Raw Air. "Dostałem krótką wiadomość" >>

Czytaj także: Skoki narciarskie. Jest nowy termin mistrzostw świata w lotach >>

Źródło artykułu: