Wielkie zawody na najmniejszej skoczni świata

Archiwum prywatne / Mateusz Seremak / Skocznia K-5 w Ruczynowie
Archiwum prywatne / Mateusz Seremak / Skocznia K-5 w Ruczynowie

Planica, na rozbiegu największej skoczni narciarskiej na świecie, stawiają małą skocznię dla dzieci. 11-letni Kacper pyta tatę: "A może byśmy taką zbudowali u siebie w ogródku?". Ojciec: "Czemu nie".

I tak Mateusz Seremak zabrał się do realizowania marzeń syna. Efekt? W sobotę, 19 września, na jego skoczni zostaną rozegrane pierwsze zawody. Są to oczywiście zawody amatorów, skocznia jest mała, ale rozgłos duży.

Przyjedzie około 30 uczestników, oddadzą ponad 100 skoków. Są w różnym wieku. Najmłodszego od najstarszego dzieli 80 lat!

Seremakowie mieszkają w Ruczynowie. To wieś koło Kielc. Dziś będzie stolicą skoków narciarskich. - Mój tata, dziadek Kacpra, jest spawaczem. Zdecydowaliśmy, że zbudujemy tę skocznię siłą własnych mięśni, żeby ograniczyć koszty - opowiada Mateusz Seremak, konstruktor skoczni. Budowa rozpoczęła się 3 listopada 2018 roku. Do grudnia zbudowali wieżę startową. Później przyszła zima i prace trzeba było przerwać.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skoczył nie w Wiśle, a... do wody! Efektowne salto Karla Geigera

Wiosną 2019 roku rozpoczęli budowę najazdu i zeskoku, a na koniec powstały schodki, prowadzące na górę skoczni. I tak wybudowano pięciometrową skocznię, najmniejszą na świecie. Koszt jej budowy wyniósł około 13 tysięcy złotych. Tyle trzeba było zapłacić za materiały.

Czynna cały rok

Skocznia budowana przez profesjonalną firmę byłaby znacznie droższa. Koszt jej budowy mógłby przekroczyć 25 tysięcy złotych. Tymczasem był o połowę mniejszy, bowiem Mateusz Seremak wraz z ojcem i wujem wybudowali ją siłą własnych mięśni.

Skocznia wyposażona jest w igielit i sztuczne oświetlenie. Można na niej skakać zarówno zimą jak i latem. Jej kąt nachylenia wynosi 29 stopni. Pierwszy skok oddano na niej w listopadzie 2019 roku. Dokładnie 10 miesięcy później na najmniejszej profesjonalnej skoczni w Polsce odbędą się oficjalne zawody dla amatorów.

Skocznia w Ruczynowie nocą. Fot. materiały prywatne Mateusz Seremak
Skocznia w Ruczynowie nocą. Fot. materiały prywatne Mateusz Seremak

Zgłosiło się około 30 uczestników. Konkurs będzie składał się z czterech serii. Poprzedzi go, tak jak w profesjonalnych zawodach, seria próbna. Skocznia ma rozmiar 5 metrów. Odległości uzyskiwane przez zawodników będą mierzone. W zawodach łącznie amatorzy oddadzą około 120 skoków (po 4 każdy).

Różnica wieku wśród skoczków będzie gigantyczna. Jeden z najmłodszych - Tymek Cienciała (kilkukrotny zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni dla dzieci) ma 12 lat. Jego dziadek, który również zapisał się na listę startową, ma 90 lat. Różnica wieku wynosi zatem prawie 80 lat!

Skok w Ruczynowie

Amatorzy  w Ruczynowie będą mogli poczuć się jak na profesjonalnych zawodach w Pucharze Świata. Nie zabraknie strefy kateringowej, przygotowanej przez miejscowe Koło Gospodyń Wiejskich. Wokół skoczni zostaną zamontowane bandy reklamowe z miejscowymi sponsorami. Będą ławki, by kibice na siedząco mogli obserwować rywalizację.

Takiej skoczni i takich zawodów (start o 16:00) nie byłoby, gdyby nie miłość do skoków w rodzinie Seremaków. - Jesteśmy wielkimi fanami tej dyscypliny. Kibicem byłem już w czasach, kiedy nie miałem jeszcze dzieci. W 2002 roku byłem na konkursie w Zakopanem, gdzie na żywo zawody oglądało około 70 tysięcy ludzi. Skocznia nie była jeszcze ogrodzona i tłum fanów robił wielkie wrażenie - zdradza Mateusz Seremak.

- Pamiętam do teraz, gdy Adam Małysz wygrał, upadł na kolana i ucałował śnieg. Teraz przeżywamy starty Kamila Stocha, Dawida Kubackiego czy Piotra Żyły, a w sobotę odbędą się zawody u nas, w Ruczynowie. To wielka sprawa - dodaje nasz rozmówca.

Początek niepowtarzalnego konkursu o 16:00.

Czytaj także:
Poważna kontuzja polskiego zawodnika. O sezonie 2020/2021 może zapomnieć
Polski Związek Narciarski podał nowe daty mistrzostw Polski w skokach i kombinacji norweskiej

Źródło artykułu: