Po kilku miesiącach przerwy skoczkowie powrócili do Pucharu Świata. W piątek, na skoczni imienia Adama Małysza w Wiśle, odbyły się treningi i kwalifikacje przed dwoma zaplanowanymi konkursami - drużynowym w sobotę oraz indywidualnym w niedziele.
Biało-Czerwoni szczególnie w kwalifikacjach zaprezentowali się z bardzo dobrej strony. Kamil Stoch uzyskał najwyższą notę spośród 64 zawodników, w pierwszej dziesiąte znaleźli się jeszcze Dawid Kubacki oraz Piotr Żyła, a w sumie 11 Polaków awansowało do niedzielnych zmagań.
Pełen radości po trzech piątkowych skokach był Kamil Stoch, który ani razu nie wypadł z czołowej dziesiątki, a dwukrotnie (na pierwszym treningu i w kwalifikacjach) był w najlepszej trójce.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa szykuje formę na święta
- Cieszę się, że dzisiaj to nie było tylko przetestowanie skoczni i warunków, ale że od razu te skoki dawały mi dużą przyjemność. Uważam, że bardzo solidnie przepracowałem całe lato, włącznie z tym ostatnim okresem, czyli jesienią i to daje mi poczucie stabilizacji - powiedział tuż po kwalifikacjach przed kamerami Telewizji Polskiej.
- Cieszę, się, że możemy w końcu skakać i już hamować pługiem, poczuć śnieg pod nartami. A zwycięstwo to - jak mówi klasyk - taka truskawka na torcie - zakończył.
W sobotniej drużynówce Stoch będzie liderem polskiej kadry, skacząc jako ostatni z desygnowanej przez Michala Doleżala czwórki (WIĘCEJ). W niedzielę natomiast się z kolei zawody indywidualne, w których to Stoch będzie jednym z faworytów do triumfu.
Czytaj także:
- Skoki narciarskie. Biało-Czerwoni postraszyli. Imponujące drużynowe wyniki kwalifikacji