Skoki narciarskie. Gorazd Bertoncelj otrzymywał groźby. O wszystkim zawiadomił policję
Były selekcjoner reprezentacji Słowenii Gorazd Bertoncelj wyjawił, że otrzymywał groźby. Zdecydował, że nie może tego lekceważyć i o wszystkim zawiadomił odpowiednie służby.
- Milczałem dla dobra zespołu, zawodników i wszystkich innych zaangażowanych w pracę na rzecz reprezentacji - przyznał Bertoncelj w rozmowie z rtvslo.si.
Zajc stwierdził, że to trener ponosi winę za słabe wyniki reprezentacji Słowenii. - Prawdą jest to, że jako główny trener odpowiadam za przygotowanie zawodników. Nasza drużyna pojechała na mistrzostwa świata zbyt słabo przygotowana, by rywalizować o medal. Wyjątek to Anze Lanisek, który prezentował się doskonale i udowodnił, że jego pierwszy skok w piątkowym konkursie indywidualnym był wypadkiem przy pracy - dodał były selekcjoner Słowenii.
Później wyjawił, że otrzymywał pogróżki. - Po zawodach otrzymałem poważne groźby. Naprawdę poważne. To nie była pierwsza tego typu sytuacja w moim życiu. Właśnie dlatego postanowiłem udać się na komisariat policji, gdzie złożyłem zeznania - kontynuował Bertoncelj.
- Dopiero wtedy dowiedziałem się o poście na Instagramie (dodanym przez Zajca - dop. red.). Zaczęliśmy się naradzać z osobami decyzyjnymi w naszym związku narciarskim. Ostateczna decyzja była taka, że Timi musi opuścić mistrzostwa - podkreślił były selekcjoner Słowenii.
Czytaj także:
> "Nie chciał uwierzyć, że naprawdę jest tak dobry". Horngacher tłumaczy decyzję o odsunięciu Stękały
> PŚ w Engelbergu. Stoch i Kubacki w czołówce I treningu, Granerud najlepszy
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)