Puchar Świata w Engelbergu. Znów kontrowersje. "Tej belki jury w ogóle nie powinno ruszać"

PAP/EPA / GIAN EHRENZELLER / Na zdjęciu: Halvor Egner Granerud
PAP/EPA / GIAN EHRENZELLER / Na zdjęciu: Halvor Egner Granerud

Skoczkowie stworzyli znakomity spektakl, ale pod koniec pierwszej serii kontrowersyjnie zachowało się jury. Belka startowa została niepotrzebnie podwyższona. - To, co zrobili, jest niedopuszczalne - mówi Wojciech Fortuna.

- Jury w ogóle tej belki nie powinno ruszać. Nie można dwóm najlepszym skoczkom jej podwyższać! Gdyby Kamil z niej skakał, to skoczyłby pewnie pod 140. metr. To było nie fair wobec Kamila. Najlepsi powinni skakać z tej samej belki - dodaje mistrz olimpijski z Sapporo.

Wojciech Fortuna odnosi się do sytuacji z końcówki pierwszej serii. Przez jej większą część zawodnicy skakali z belki nr 20, w tym Kamil Stoch (134 metry).

Nawet gdy skoczkowie mieli dodawane ponad 30 punktów za wiatr w plecy, to i tak włączano im zielone światło. Tak było w przypadku Kanadyjczyka MacKenzie Boyd-Clowesa i Norwega Roberta Johanssona. Skoro tych zawodników puszczono z takiej belki, przy takim wietrze, to dlaczego nie można było zrobić tego także w przypadku Markusa Eisenbichlera i Halvora Egnera Graneruda?

ZOBACZ WIDEO: Apoloniusz Tajner mówi o problemie polskiego sportu. "Andrzej Stękała to przetrwał i teraz odbiera nagrodę"

Gdy Johansson skoczył bardzo słabo, jury zrobiło przerwę. Wydawało się, że po to, aby silny wiatr w plecy nieco osłabł i Eisenbichler oraz Granerud oddali skoki z tej samej belki co poprzednicy. Tak byłoby sprawiedliwej dla rywalizacji. Jury jednak zabrakło cierpliwości, wiatr nie słabł, więc podwyższyli Niemcowi i Norwegowi belkę do nr 21.

Teoretycznie mieli więcej odjętych punktów za wiatr. Co z tego, skoro podwyższona belka dla Graneruda, przy jego obecnej formie, to aż proszenie się o bardzo daleki skok. 133,5 metra wystarczyło, żeby objął prowadzenie. Gdyby skakał z tej samej belki co Stoch, mógłby skoczyć kilka metrów dalej i być może to Polak prowadziłby na półmetku.

Jury nie po raz pierwszy zabrakło cierpliwości. Można odnieść wrażenie, że sędziowie nie do końca dobrze korzystają z systemu, który pomaga im prowadzić rywalizację. Bardziej rozsądnym rozwiązaniem było rozpoczęcie konkursu z 20. belki (wystartowano z 19.), a nie jej podwyższanie dla najlepszych.

Eisenbichler i Granerud zapewne poradziliby sobie także bez podwyższania rozbiegu, a przy tak wyrównanym konkursie w czołówce, byłoby lepiej, gdyby jury nie zmieniało belek wśród najlepszych.

Czytaj także:
Bez przeliczników sensacyjny zwycięzca. Spadek Kamila Stocha
Świetna wiadomość dla Polski przed Turniejem Czterech Skoczni. To zasługa Macieja Kota

Źródło artykułu: