[tag=48160]
Halvor Egner Granerud[/tag] jest jednym z największych objawień sezonu 2020/21. Skoczek, który jeszcze niedawno z trudem łapał się do kadry Norwegii, dziś jest dominatorem w całej stawce. Świadczy o tym nie tylko fakt, że przewodzi klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, ale również to, że ma na koncie pięć zwycięstw z rzędu w zawodach PŚ.
Nic więc dziwnego, że w świecie skoków narciarskich coraz głośniej dyskutuje się o tym, czy Granerud pobije rekord i zostanie pierwszym zawodnikiem w historii, który triumfuje w siedmiu kolejnych konkursach. By tak się stało, musiałby zwyciężyć w Oberstdorfie (29 grudnia), a także w Garmisch-Partenkirchen (1 stycznia).
- Jest w stanie to zrobić. Dominuje, a kluczem w tym wszystkim jest jego powtarzalność. Przypominałem sobie jeszcze w czwartek jego skoki z mistrzostw świata w lotach w Planicy i to właśnie mi utkwiło - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty były skoczek, a także trener - Mirosław Graf.
ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Prezes PZN potwierdza: będzie dodatkowy weekend Pucharu Świata w Polsce! Kto zorganizuje dodatkowe konkursy?
Kto może mu w tym przeszkodzić? Według Grafa najpoważniejszymi kandydatami do tego są Niemcy - na czele z Markusem Eisenbichlerem i Karlem Geigerem. Niewiadomą pozostaje forma tego drugiego i fakt, czy wystąpi w zawodach otwierających Turniej Czterech Skoczni. Geiger otrzymał bowiem pozytywny wynik testu na koronawirusa i zabrakło go podczas PŚ w Engelbergu. Jeśli jednak utrzyma formę z mistrzostw świata w Planicy, może popsuć plany liderowi cyklu. Graf dostrzega też, że serię Graneruda może przerwać któryś z reprezentantów Polski. - Bacznie obserwuję postawę naszych skoczków, rozmawiałem niedawno z Michalem Doleżalem i mam wrażenie, że forma szykowana jest właśnie na ten turniej - komentuje.
Janne Ahonen, Thomas Morgenstern, Gregor Schlierenzauer, Matti Hautamaeki oraz Ryoyu Kobayashi - ci skoczkowie wygrali sześć z rzędu konkursów zaliczanych do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Żaden z zawodników nie potrafił jednak wygrać siedmiokrotnie po kolei.
Wydawało się, że w sezonie 2018/19 dokona tego Ryoyu Kobayashi, który dzielił i rządził na skoczniach, ale żeby przejść do historii, musiał triumfować w obu konkursach Pucharu Świata w Predazzo. O ile w pierwszym Japończyk dokonał tego z olbrzymią przewagą (przed Dawidem Kubackim i Kamilem Stochem), w drugim był dopiero siódmy (triumfował Kubacki). Również i teraz skoczek z Nowego Targu może być jednym z tych, którzy staną rywalowi - tym razem Granerudowi - na drodze do historii.
Czytaj także:
- Skoki narciarskie. Znamy skład Polaków na Puchar Kontynentalny w Engelbergu
- Małysz zbladł, a potem się rozpłakał. "To była makabra". Tajner ujawnił historię sprzed lat