Po konkursie w Innsbrucku zawrzało po słowach Halvora Egnera Graneruda. Przyznał, że Kamil Stoch jest niestabilny i nie skacze świetnie, ale ma dobre warunki.
Na Norwega wylała się fala krytyki. Zawodnik przeprosił później za swoje zachowanie. Przyznał także, że Stoch to jego idol i że najpewniej to Polak zwycięży w Turnieju.
Dodajmy, że Granerud życzył reprezentantom Polski gorszych warunków. I rzeczywiście, w pierwszej serii zawodów w Bischofshofen Kamil Stoch miał najsilniejszy wiatr w plecy spośród wszystkich zawodników.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kolega Piątka oświadczył się. Powiedziała "tak"?
Polakowi doliczono do noty 7,2 pkt rekompensaty z tytułu wiatru. Uśredniony pomiar wskazał, że Stochowi wiało w plecy z siłą 0,55 m/s.
Mimo to osiągnął 139 metrów, co było najlepszym wynikiem w pierwszej serii. W drugiej dołożył jeszcze metr i wywalczył zdecydowane zwycięstwo zarówno w konkursie, jak i całym turnieju.
Warto jednak podkreślić, że całe zawody odbywały się w równych warunkach. Wiało z tyłu skoczni, a siła podmuchów rzadko przekraczała 0,5 m/s. Granerud w Bischofshofen był 12., a w klasyfikacji turnieju wypadł poza podium.
Czytaj także:
- Adam Małysz wyjawił plan Piotra Żyły. Jest bardzo ambitny!
- Co za słowa komentatora. Tak nazwał Kamila Stocha