Kibice skoków narciarskich mieli mnóstwo obaw, kiedy Stefan Horngacher opuszczał polską kadrę, a stanowisko trenera objął Michal Doleżal. Szybko okazało się jednak, że Czech ma pomysł na Biało-Czerwonych i - co najważniejsze - kontynuuje sukcesy swojego poprzednika. Po blisko połowie sezonu 2020/21, w którym Polacy szeroką grupą zaatakowali czołówkę Pucharu Świata, fani skoków w Polsce nie wyobrażają sobie kadry bez Doleżala.
Tymczasem szkoleniowiec udzielił obszernego wywiadu czeskiemu portalowi lidovky.cz, w którym wyjawił, że miał propozycję powrotu do Czech. - Latem dwukrotnie rozmawiałem z Jakubem Jandą (prezesem czeskich skoków) oraz Honzą Baierem (wiceprezesem), a w zeszłym roku otrzymałem od nich propozycję. Myślę, że mam u nich otwarte drzwi, ale teraz skupiam się wyłącznie na pracy w Polsce. Może wrócę kiedyś w przyszłości, ale nie potrafię powiedzieć, kiedy to nastąpi - powiedział Doleżal.
Jego kontrakt z Polskim Związkiem Narciarskim ważny jest do końca sezonu 2021/22. Nie ma wątpliwości, że Czesi z otwartymi ramionami przyjęliby do siebie takiego trenera. Ich skoki są w wyraźnej zapaści, o czym świadczą wyniki osiągane przez zawodników. Doleżal z kolei ma spore doświadczenie nie tylko w roli pierwszego szkoleniowca, ale i asystenta. Przyglądał się i współtworzył z Horngacherem system, który dał polskim skokom mnóstwo sukcesów, a teraz rozwija go pod swoim przewodnictwem.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Stękała o pracy w karczmie: Jeszcze pomogę. Po co mam z tego rezygnować?
Czeski portal zapytał Doleżala także o Kamila Stocha, który mimo 33 lat na karku, nadal pozostaje zawodnikiem ścisłej czołówki Pucharu Świata. - On jest po prostu skoczkiem kompletnym. Ma doskonałe wyczucie skoku - zarówno jeśli chodzi o pozycję najazdową, jak również lot. Pewną przewagę mają dziś także nieco niżsi skoczkowie, mierzący około 170 cm - jak Kamil (173 cm) czy Stefan Kraft, co przekłada się też na ich wagę.
W miniony weekend Stoch dorównał Adamowi Małyszowi, jeśli chodzi o liczbę zwycięstw w zawodach Pucharu Świata. Aktualnie obaj mogą pochwalić się 39 triumfami. Nie brakuje więc, szczególnie w ostatnich dniach, porównań obu skoczków. - To bardzo trudne pytanie, rozmawialiśmy o tym nawet ostatnio w samochodzie. Myślę, że nadal jesteśmy w Małyszomanii. Adam był kluczową osobą, od której to wszystko się zaczęło. Bez niego być może nie byłoby obecnego boomu. Kamil przewyższył go wynikami, ale to Adam był kluczowy - przyznał Doleżal.
Przed Doleżalem i jego kadrą kolejny przystanek Pucharu Świata. W najbliższy weekend (16-17 stycznia) odbędą się zawody na Wielkiej Krokwi w Zakopanem - w sobotę drużynowe, a w niedzielę indywidualne.
Czytaj także:
- Puchar Świata w Zakopanem. Kolejny atut Michala Doleżala. "To jest najlepsza wiadomość po ostatnim weekendzie"
- PŚ w Titisee-Neustadt. Konkurenci już kuszą Michala Doleżala? Znamy stanowisko trenera