Austriacy świetnie otworzyli sobotni konkurs drużynowy, bo aż 140,5 metra skoczył Michael Hayboeck. Po pierwszej grupie podopieczni Andreasa Widhoelzla wyprzedzali Polaków o 7,7 punktu, ale już w drugiej grupie straty te odrobił Kamil Stoch i wyprowadził Biało-Czerwonych na prowadzenie.
Ten stan utrzymywał się do połowy drugiej serii, kiedy to przed dwoma ostatnimi grupami Polska miała 29,1 punktu przewagi nad Austrią. I nikt nie spodziewał się, że cokolwiek może odebrać triumf gospodarzom. Tymczasem w trzeciej grupie drugiej serii Andrzej Stękała skoczył tylko 115,5 metra - trafił na złe warunki, ale - jak przyznał - sam nie ustrzegł się błędów.
Zgodnie z regulaminem, ostatnia grupa miała oddawać swoje skoki według miejsc zajmowanych w klasyfikacji. Po skoku Stękały Kubacki musiał zamienić się kolejnością z Danielem Huberem. To Austriak miał kończyć zawody. Ale sam nie był tego pewien. Jak przyznał po konkursie, był oszołomiony całą sytuacją i zwrócił się nawet do Kubackiego, czy na pewno mają skakać w takiej kolejności. - Byłem bardzo zdenerwowany - przyznał Huber, cytowany przez kleinezeitung.at.
ZOBACZ WIDEO: PŚ w Zakopanem. Jak skoczkowie byli testowani przed konkursem? Apoloniusz Tajner zdradza kulisy
Mimo nerwów, Huber oddał świetny skok. Wylądował na 135 metrze, dzięki czemu Austriacy wygrali drugi konkurs drużynowy w tym sezonie i po raz drugi w Polsce.
Huber był ponadto najlepszym skoczkiem drużynówki pod względem indywidualnym (WIĘCEJ). Z pewnością będzie jednym z faworytów do wygranej w niedzielnych zawodach. Początek o godzinie 16:00.
Czytaj także: PŚ w Zakopanem. Piotr Żyła dostał nietypowy prezent. "Spożyć go nie spożyje"