Sezon zapowiadał się ekstremalnie. W ciągu czterech miesięcy zaplanowano mistrzostwa świata w lotach, Turniej Czterech Skoczni, wiele konkursów Pucharu Świata i do tego mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym. Trenerzy musieli przygotować kilka szczytów formy. Chociaż ostatnia z imprez jeszcze się nie zakończyła, już teraz możemy powiedzieć, że na każdą z nich polscy skoczkowie przyjechali w wysokiej formie.
W grudniu na mistrzostwach świata w lotach Biało-Czerwoni wywalczyli brązowy medal w konkursie drużynowym. Dwa tygodnie później Polacy fantastycznie skakali w Turnieju Czterech Skoczni. Trzeci raz w karierze zawody wygrał Kamil Stoch, a na trzecim stopniu podium stanął Dawid Kubacki. W Pucharze Świata polscy skoczkowie 18 razy (!) stali na podium w konkursach indywidualnych i trzykrotnie w drużynówkach.
Mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym rozpoczęli natomiast od złotego medalu Piotra Żyły w konkursie indywidualnym na skoczni K-95. Do tego 5. miejsce zajął Dawid Kubacki, który był blisko brązowego medalu. Na każdych najważniejszych zawodach w tym sezonie polscy skoczkowie odgrywali ważną rolę i to wielki sukces całego sztabu szkoleniowego na czele którego stoi Michal Doleżal.
ZOBACZ WIDEO: Sven Hannawald zadał pytanie Adamowi Małyszowi. Odpowiedź bezcenna!
Doleżal jeszcze lepszy niż Horngacher
To już piąty sezon z rzędu, w którym Biało-Czerwoni odgrywają pierwszoplanowe role w skokach. Wszystko zapoczątkował w 2016 roku Stefan Horngacher. Austriak wprowadził polskie skoki na salony, a doświadczenie u jego boku zbierał właśnie Doleżal. Gdy to Czech przejął prowadzenie kadry po Horngacherze, nie wszyscy byli optymistami. Tymczasem Doleżal jeszcze poprawił wyniki kadry.
Od kilku lat polscy skoczkowie skaczą na bardzo wysokim poziomie technicznym. Tutaj rewolucji nie można było już przeprowadzić. Doleżal potrafił jednak jeszcze bardziej scalić zespół zbudowany przez Horngachera. Do i tak bardzo dobrej atmosfery dołożył element ekstra, o którym mówi dla WP SportoweFakty Apoloniusz Tajner.
- Bardzo dobrą atmosferę w kadrze zbudował już Stefan Horngacher. Pod koniec pracy Łukasza Kruczka reprezentacja trochę rozpadła się i trzeba było dokonać zmian. Austriak idealnie wpasował się w tamten moment. Dotarł do skoczków, ci uwierzyli w jego metody szkoleniowe. Michal Doleżal wprowadził jednak do tej grupy więcej tzw. ciepła pod względem osobowości - podkreśla.
- Czech potrafił połączyć rolę trenera technokraty, który mocno stawia na kwestie techniczne ze szkoleniowcem z ludzką wrażliwością. Horngacher, z racji bariery językowej, nie był czasami w stanie tak dotrzeć do zawodników w rozmowie jak robi to Doleżal - zwraca uwagę Apoloniusz Tajner.
"Liczyła się forma sportowa"
Atut Michala Doleżala pokazał sobotni konkurs w Oberstdorfie. Przed zawodami Czech odbył 30-minutową rozmowę z Piotrem Żyłą. W treningach i kwalifikacjach w Oberstdorfie wiślanin nie radził sobie najlepiej. Późniejsza rozmowa ze szkoleniowcem dała jednak świetne efekty - Żyła wygadał się, ustalili z trenerem jak mają wyglądać jego skoki i był jak nowonarodzony. W konkursie nie dał rywalom szans. Skakał z uśmiechem na ustach. Jego pierwszy skok pod rekord skoczni to była skokowa bomba.
- Warunki były sprawiedliwe podczas konkursu. Liczyła się forma sportowa. Trzeba było sobie to złoto wyskakać i Piotrek to zrobił. Z tego, co mówili mi Michal Doleżal i Adam Małysz, to w sobotę Piotrek od rana był bardzo nakręcony. Czuł, że ma bardzo dobry dzień. Co najważniejsze, w tych swoich emocjach potrafił jednak fantastycznie skoncentrować się na oba skoki. To wielka umiejętność - chwali złotego medalistę prezes PZN.
- To, jak znakomita panuje atmosfera w tym zespole, pokazało też zachowanie chłopaków po triumfie Piotrka. Potrafili się cieszyć z sukcesu kolegi jak z własnego. Kamil, Dawid czy Andrzej świętowali medal przyjaciela jakby sami go zdobyli. To napędza tę drużynę - dodaje Apoloniusz Tajner.
Tegoroczne mistrzostwa świata w Oberstdorfie mogą być dla Polaków jeszcze bardziej udane. Na razie odbyły się zawody tylko na skoczni normalnej. W najbliższych dniach skoczkowie będą natomiast rywalizować o medale na dużej Schattenbergschanze (HS137). W piątek 5 marca o 17:00 zaplanowano konkurs indywidualny, a dzień później o tej samej porze zmagania drużynowe.
Czytaj także:
Thomas Morgenstern: Piotr Żyła zawsze był rozrywkowym gościem. Skoki potrzebują takich jak on
Piotr Żyła w czasie hymnu przypomniał sobie dziecięce marzenie. "Wyobrażałem sobie, że wygrywam z Funakim"