[b]
Z Oberstdorfu - Grzegorz Wojnarowski, WP Sportowefakty[/b]
Dla najbardziej utytułowanego polskiego skoczka narciarskiego tegoroczne mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym były trudne. Do Oberstdorfu Stoch jechał jako jeden z głównych kandydatów do medali w konkursach indywidualnym. Tymczasem na normalnym obiekcie był dopiero 22., a na dużym 19.
- Zmagałem się z wieloma problemami. I technicznymi, i mentalnymi, które wynikały z tych pierwszych - przyznał trzykrotny złoty medalista olimpijski. Na szczęście w ostatnim konkursie medalowym, w zawodach drużynowych, udało mu się rozwiązać dużą część tych problemów. Dwoma solidnymi skokami (133 i 132,5 metra) w znacznym stopniu przyczynił się do wywalczenia przez Biało-Czerwonych brązowego medalu.
ZOBACZ WIDEO: Dzień medialny polskiej kadry skoczków na MŚ w Oberstdorfie. Dawid Kubacki oddał się swojej pasji
- Pierwszy skok to było coś, czego szukałem od początku tych mistrzostw. Technicznie nic nie zmieniłem. Widocznie w głowie coś było nie tak, jak powinno. Coś, co do tej pory było dla mnie deprymujące, tym razem zadziałało wręcz odwrotnie i pomogło mi się odblokować. Nagle coś się ruszyło - wyjaśnił Stoch. - Cieszę się, że zrobiłem to, co było trzeba. I że mistrzostwa zakończyłem z przytupem.
33-letni mistrz skoków z Zębu dodał, że kończy zmagania na MŚ na takim poziomie, na jakim chciałby je kończyć i jaki chciałby utrzymać jak najdłużej. - Dla mnie jest to wielkim sukcesem - przyznał.
Za niekwestionowany sukces uważa także brąz polskiej ekipy w drużynówce, choć do złota Biało-Czerwonym zabrakło niewiele. Jeszcze przed ostatnią serią skoków Polacy byli na prowadzeniu, jednak w ostatniej grupie Niemiec Karl Geiger i Austriak Stefan Kraft byli lepsi od Dawida Kubackiego.
- Medal to zawsze jest sukces. Zawsze jest wygrany, ich się nie przegrywa. Ten brąz smakuje tym lepiej, że dziś szło na żyletki. Każdy z nas wytrzymał, dał wszystko co miał i wspólnie osiągnęliśmy sukces - podkreślił Kamil Stoch.
Czytaj także:
Tata Dawida Kubackiego szczęśliwy po medalu syna. "Oglądaliśmy i biliśmy brawo"
Oberstdorf 2021. Niesamowity poziom drużynówki. Media: "Thriller!"