Sezon 2020/2021 to już historia. Pandemia szalała, ale poza Raw Air udało się rozegrać większość konkursów w tym wszystkie najważniejsze zawody. Dla Biało-Czerwonych sezon był sinusoidą. Po świetnych wynikach przychodziły gorsze. Akurat słabszy moment przytrafił się na samą końcówkę sezonu w Planicy.
W niedzielę, w ostatnich dwóch konkursach, Polacy byli tłem dla najlepszych. W jednoseryjnej drużynówce zajęli 6. miejsce. Indywidualnie żadnego z nich nie było w pierwszej dziesiątce.
- Planica nie może jednak zasłonić tego, co Polacy zrobili w tym sezonie - podkreśla Wojciech Fortuna i dodaje: - Ostatnie cztery miesiące to był dla polskich skoków piękny czas. Biało-Czerwoni dali nam mnóstwo radości w tym trudnym, pandemicznym czasie. W Turnieju Czterech Skoczni robili, co chcieli. Kamil Stoch przeskakiwał rywali o kilka metrów.
ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz wpadł na świetny pomysł. "Musiał mnie do tego przekonać"
To był trzeci triumf Kamila Stocha w Turnieju Czterech Skoczni. Po tym sukcesie lepsze starty przeplatał jednak słabszymi. W Planicy kompletnie nie mógł się odnaleźć. Dwa razy był poza trzydziestką. Główny cel jednak zrealizował - utrzymał miejsce na podium i zajął 3. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Złożyły się na to 3 triumfy, cztery 2. miejsca i jedna 3. lokata.
- Podium w generalce to wielki sukces. To już kolejny sezon, kiedy Kamil jest w ścisłej czołówce Pucharu Świata na koniec sezonu. To trzeba docenić. To, że końcówkę sezonu miał słabszą, nic nie zmienia przed igrzyskami olimpijskimi. Odpocznie, z zapałem przystąpi do treningów i w Pekinie stać go na wiele, może nawet zdobyć czwarte olimpijskie złoto. Wierzę w to mocno - zapewnia Wojciech Fortuna.
Najlepiej z Polaków w Planicy latał Piotr Żyła. Jednakże i po nim spodziewaliśmy się w Słowenii więcej, po tym co zaprezentował na mistrzostwach świata w Oberstdorfie. W Niemczech, zdaniem wielu ekspertów, był najlepiej skaczącym indywidualnie skoczkiem. Na skoczni normalnej zdobył indywidualnie złoto, a później poprowadził kolegów do brązu w drużynówce.
- Dla niego to też był znakomity sezon. W Planicy na podium nie stanął, ale miał kilka lotów powyżej 230. metra. Nie jest łatwo tak daleko polecieć. Z kolei po jego skokach na mistrzostwach świata w Oberstdorfie ręce same składały się do oklasków - mówi mistrz olimpijski w skokach z Sapporo.
Miniony sezon dla Michala Doleżala był jego drugim w roli pierwszego trenera polskich skoczków. Sukcesów było naprawdę sporo. W Pucharze Narodów Biało-Czerwoni zajęli 2. miejsce. W Pucharze Świata Stoch był trzeci. Wygrał też Turniej Czterech Skoczni, a Kubacki był trzeci. Żyła został mistrzem świata indywidualnie, a drużyna zdobyła brąz. Do tego zespół wywalczył brąz na MŚ w lotach. Do ścisłej czołówki dołączył Andrzej Stękała, a łącznie punkty w PŚ zdobyło aż 11 polskich skoczków.
- Mamy jednego z najlepszych trenerów na świecie. Wyniki z większej część tego sezonu najlepiej pokazują, jak Czech i jego asystenci przygotowali chłopaków. Chciałbym całej drużynie pogratulować tego sezonu. Byli znakomici i co więcej w kolejnym sezonie też stać ich na wiele. Jestem przekonany, że na igrzyskach olimpijskich w Pekinie będziemy cieszyć się z medali zarówno indywidualnie, jak i drużynowo - mówi na koniec Wojciech Fortuna.
Nowy sezon rozpocznie się pod koniec listopada w Niżnym Tagile.
Czytaj także:
Piotr Żyła dostał pytanie o dalszą karierę. Na takie słowa czekali kibice
Dawid Góra: Skoki w Planicy zaburzyły obraz sezonu. Panowie, to był piękny czas