Trybuny w Wiśle nagle ucichły. Było pięknie i wtedy skoczył Dawid Kubacki!

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Dawid Kubacki
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Dawid Kubacki

Polacy radzili sobie z wiatrem i po pięciu z ośmiu skoków prowadzili w drużynówce w Wiśle. Sen prysł jak bańka mydlana, gdy drugi skok oddał Dawid Kubacki. Mogło być cudownie, a skończyło się 4. miejscem. O triumfie w zawodach zdecydowało 0,3 punktu.

Przed konkursem takie miejsce Polaków wzięlibyśmy w ciemno. Po loteryjnych przez wiatr zawodach rozczarowanie jest jednak duże. Długo Biało-Czerwoni unikali wpadki, ale skok na bulę Kubackiego przekreślił szanse na piękny wieczór w Wiśle.

Generalnie w sobotę miało wiać i pogoda nie sprawiła miłej niespodzianki. Warunki były arcytrudne. Podmuchy, momentami bardzo mocne, były pod narty. Jury nie miało wyjścia - by zapewnić bezpieczeństwo skoczkom, ustawiło rozbieg nisko.

Kłopot pojawił się, gdy korzystnego powietrza pod nartami zabrakło. Wtedy skoczek miał za małą prędkość w powietrzu i kończyło się lądowaniem na buli. Była loteria. Gdy skoczek ruszał z belki, nie wiedział na jakie warunki trafi już w powietrzu. Trzeba było mieć szczęście do silnego wiatru pod narty i potrafić to sportowo wykorzystać.

ZOBACZ WIDEO: Na kim wzoruje się polski talent? Zaskakująca odpowiedź 18-latka

W pierwszej serii Polacy zrobili i jedno i drugie! Nie przypominali już pogubionych siebie z Niżnego Tagiłu i Ruki. Jakby doping kilku tysięcy kibiców pod skocznią dodał im skrzydeł. To była ta reprezentacja, którą znamy z poprzednich sezonów. Nikt nie zawodził. Nikt nie wylądował na buli jak Norweg Robert Johansson (93,5 metra), Niemiec Markus Eisenbichler (107,5 metra) czy Japończyk Keiichi Sato (103 metry).

Zaczął Piotr Żyła od skoku na 120. metr. Andrzej Stękała wykorzystał huragan pod narty i poleciał aż na 129,5 metra. Dawid Kubacki skoczył 119 metrów. Po trzech grupach pierwszej serii Polacy prowadzili. Nie można było wykluczyć zakończenia konkursu już po pierwszej serii. Czwarta grupa, w której w polskim zespole skakał Kamil Stoch, była arcyważna dla losów całego konkursu.

Trzykrotny mistrz olimpijski nie miał zbyt dobrych warunków. Wiatr pod narty tylko lekko mu pomagał. Wyciągnął, co się dało. 117,5 metra - w takich warunkach - to nie był zły skok. Polacy objęli prowadzenie, ale nie utrzymali go do końca pierwszej serii.

W podobnych warunkach jak Stoch o 4,5 metra dalej poleciał Stefan Kraft. To był mistrzowski skok jak na mistrza świata przystało. Po tej próbie Austriacy objęli prowadzenie, ale drugich na półmetku Biało-Czerwonych wyprzedzali tylko o 3,4 punktu. To niecałe dwa metry! Walka zapowiadała się ekscytująco, ale wszyscy w napięciu czekali na decyzję jury. Ta zapadła dość szybko - seria finałowa odbędzie się.

Wiatr nie dawał jednak za wygraną. Co więcej, zrobiło się jeszcze trudniej, bowiem pojawiły się także podmuchy w plecy. Finał Polacy zaczęli w kratkę. Żyła skokiem na 121 metrów wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.

Długo to jednak nie trwało, bowiem Stękała nie poleciał już tak daleko jak w pierwszej kolejce. Po próbie na 112,5 metra Biało-Czerwoni spadli na 3. miejsce. Do liderującej Austrii nie tracili wiele, ale mocno zbliżyli się do nich Niemcy. Kilka minut później o podium nikt już nie myślał. Trybuny zamarły po skoku na bulę Dawida Kubackiego.

Mistrz świata jest daleki od optymalnej formy. Po pierwszym skoku wydawało się, że przełamał się, ale problemy ze zdwojoną mocą wróciły, gdy trafił na bardzo zmienne warunki. Długo czekał na swój skok, musiał nawet zejść z belki. Wreszcie dostał sygnał do startu, ale nic dobrego z tego nie było. Pasywne wyjście z progu i skok zakończony już na 97. metrze. Nie tak miało być. Zamiast podium spadek na 6. miejsce i koniec szans na sukces.

Kamil Stoch próbą na 116. metr wyprowadził Polskę ostatecznie na 4. lokatę, bowiem w ostatniej grupie zawalili swoje skoki Norweg Marius Lindvik (107 metrów) oraz Japończyk Naoki Nakamura (112 metrów). Triumfowali Austriacy, którzy zwycięstwo zapewnili sobie świetnym finałowym skokiem Stefana Krafta na 126. metr.

Austriacy zaledwie o 0,3 punktu pokonali Niemców, którzy po fatalnym pierwszym skoku Eisenbichlera wydostali się z ogromnych kłopotów i byli bliscy nawet zwycięstwa.

W niedzielę w Wiśle konkurs indywidualny. Ma już wiać znacznie mniej, początek zawodów o 16:00. Transmisja w TVP 1, Eurosporcie 1 oraz na WP Pilot.

Wyniki drużynówki w Wiśle:

MiejsceKrajŁączna nota
1. Austria 843
2. Niemcy 842,7
3. Słowenia 834,4
4. Polska 792,9
5. Japonia 787,3
6. Norwegia 767,2
7. Rosja 746,4
8. Szwajcaria 602,2
9. USA 232,9
Komentarze (29)
avatar
supermariooo
4.12.2021
Zgłoś do moderacji
0
4
Odpowiedz
4 strusie EMU= nieloty 
avatar
głos z Rzeszowa 61
4.12.2021
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Propaganda iście w polskim stylu . Do 3-go miejsca zabrakło co najmniej 41,5 pkt .... kosmos . 
avatar
Leeleszek
4.12.2021
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Jak tacy zawodnicy jak Hula i Kot są w kadrze to nie są dobre wieści dla pozostałych, reszta bierze przykład z nielotow I wyniki są jakie są.Dolezal wykonał zarąbistą robotę w przygotowaniach, Czytaj całość
avatar
Judenrat45
4.12.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trybuny zamilkły już po skoku Wystękanego. Dawid jest totalnie bez formy. Błąd trenera, że go wystawił. Jestem ciekaw ilu Polaków go jutro przeskoczy. 
avatar
olobolooo
4.12.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Było pięknie i wtedy skoczył Dawid Kubacki! dobre hahahaha