Weekend z Pucharem Świata w skokach narciarskich w Engelbergu z pewnością miał zacząć się zupełnie inaczej. Jedynym polskim skoczkiem, który zakwalifikował się do drugiej serii był Kamil Stoch.
Chociaż lider polskiej kadry od kilku dni borykał się z chorobą, to w sobotę pokazał, że jest w coraz lepszej formie. Tym razem zakończył rywalizację na 6. miejscu, co pozwoliło mu zanotować kolejny awans w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
Po zawodach, w rozmowie z Eurosportem, Polak przyznał, że chociaż wynikowo nie wyglądało to źle, to z jego perspektywy do ideału ciągle jeszcze brakowało.
ZOBACZ WIDEO: Były skoczek komentuje słowa oburzonego Małysza. "Dzisiaj kombinezony są na limicie"
- Nie mogę się tu wstrzelić w ten próg, bo każdy skok był dziś spóźniony - i ten w serii próbnej, i w pierwszej serii. Teraz wziąłem sobie chyba za duży zapas i mi się wydawało, że było za wcześnie. Narty długo wisiały za progiem, zamiast wyjść z powietrzem, no i te parę metrów jeszcze można byłoby polecieć - podsumował sobotnie występy Kamil Stoch.
Jednak przede wszystkim lider polskiej kadry zwrócił uwagę, że tegoroczny poziom w Pucharze Świata jest niezwykle wysoki. Nie wystarczy bowiem oddać dwa dobre czy bardzo dobre skoki, potrzeba jeszcze nieco więcej.
- Miejsce w dziesiątce, a dzisiaj w szóstce to cały czas superpoziom. Czuję, że mam rezerwy, ale muszę doprowadzić te skoki do perfekcji. Obecnie margines błędu zmniejszył się do zera - zwrócił uwagę Kamil Stoch.
Drugi konkurs w Engelbergu odbędzie się już w niedzielę, 19 grudnia. Początek kwalifikacji zaplanowany jest na godz. 14:40, natomiast konkurs na godz. 16:00. Transmisja odbędzie się w TVN, Eurosport 1 oraz na WP Pilot.
Zobacz także: Stoch znów awansował w klasyfikacji generalnej
Zobacz także: Wśród Polaków rośnie irytacja