Organizatorzy pozwolili Polakom polatać. Nawet Adam Małysz w rozmowie pokonkursowej z nieśmiałym uśmiechem wskazywał ten fakt. Długi najazd pozwalał na dalekie skoki, co oczywiście sprawiło, że odległości osiągane przez skoczków nie były miarodajne.
Jeden z dziennikarzy w studiu pokonkursowym TVP stwierdził, że skład podium to dobra wiadomość. Miał na myśli trójkę Kamil Stoch, Piotr Żyła, Paweł Wąsek. Zupełnie się z tym nie zgadzam. To tylko udowadnia fakt, że nikt nie jest w stanie dogonić żelaznego tercetu tego sezonu. A że ta trójka mimo wszystko nie osiąga zadowalających rezultatów (poza Kamilem), wiemy wszyscy.
Promykiem nadziei może być jednak drugi skok Żyły. Nawet przy tak przychylnych organizatorach ta próba ewidentnie była bardzo udana. Radość z lądowania na 141. metr też robi swoje. Chodzi oczywiście o przekonanie o własnej sile. O świadomość, że można wykorzystać szansę na świetny rezultat nawet w okresie pogubienia, dezorientacji.
ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat
Trudno ocenić, w jakim miejscu jest Andrzej Stękała. Co prawda wywalczył lokatę zaraz za podium, ale wyprzedził będących w bardzo słabej formie Dawida Kubackiego i Jakuba Wolnego. Czy to Andrzej skoczył dobrze, czy Dawid i Jakub słabo, pozostaje zagadką.
Przychylne warunki stworzone Polakom mogą jednak dać pozytywny rezultat. Brak odpowiedzi na podstawowe pytania przecierpimy. Przecież Turniej Czterech Skoczni zaczyna się już 29 grudnia. Skoczkowie podbudowani korzystnymi rezultatami mogą z nieco lżejszą głową przystępować do znacznie istotniejszych zawodów.
A to może się okazać sporą wartością przed prestiżowym cyklem. Szczególnie jeśli główny problem Polaków tkwi w ich głowach.
Wielka zmiana w Polskim Związku Narciarskim. "Propozycje padają z różnych stron" >>
"Katastrofa i dramat". Piotr Żyła nie miał dla siebie litości >>