Polscy skoczkowie mogli zrobić coś niewyobrażalnego. Fatalny błąd sędziów wszystko zaprzepaścił

YouTube / Skok Tande w Bischofshofen w 2017 roku
YouTube / Skok Tande w Bischofshofen w 2017 roku

Przy obecnej formie polskich skoczków brzmi to jak nierealny scenariusz, ale przed pięcioma laty Biało-Czerwoni powinni zająć całe podium w Turnieju Czterech Skoczni. Tak się jednak nie stało, a zaważył na tym ogromny błąd przy skoku Norwega Tande.

Polskie skoki przeżywają potężny kryzys. Największe kłopoty są z Kamilem Stochem, który po tym jak sensacyjnie nie zakwalifikował się do konkursu w Innsbrucku, został wycofany z końcówki 70. Turnieju Czterech Skoczni i do końca tygodnia odpoczywa w domu, by potem rozpocząć "naprawcze" treningi.

Pozostali podopieczni Michala Doleżala, poza pojedynczym przebłyskami, także nie zachwycają. Tracą do najlepszych sporo. Patrząc na ich aktualną dyspozycję, trudno uwierzyć w to, jak bardzo Polacy zdominowali Turniej Czterech Skoczni na przestrzeni ostatnich kilku sezonów.

Od 2017 do 2021 roku polscy skoczkowie wygrali cztery z pięciu edycji: trzykrotnie zrobił to Kamil Stoch i raz Dawid Kubacki. Do tego Kubacki raz był trzeci, a Piotr Żyła drugi. W 2017 roku Biało-Czerwoni byli nawet bliscy zajęcia całego podium w końcowej klasyfikacji zawodów. Co więcej, powinno tak się stać, ale na przeszkodzie stanął ludzki błąd.

Chodzi o finałowy skok Daniel Andre Tande. Przed pięcioma laty Norweg walczył ze Stochem o triumf w TCS. Do Bischofshofen to Tande przyjechał z przewagą 1,7 punktu nad Polakiem. Po pierwszej serii finałowego konkursu sytuacja się odwróciła, Stoch odrobił straty i prowadził w klasyfikacji turnieju.

ZOBACZ WIDEO: Co się dzieje z Kamilem Stochem? "Ma odczucia, że wszystko robi dobrze"

Norweg wiedział zatem, że w ostatnim skoku w konkursie musi postawić wszystko na jedną kartę i oddać naprawdę daleki skok. Presja go pokonała. Wyszedł nerwowo z progu (później tłumaczono to problemem z wiązaniem), leciał nisko nad zeskokiem i rozpaczliwie walczył o każdy metr. Wylądował bardzo blisko i stało się jasne, że o pierwszym w karierze Złotym Orle może zapomnieć.

Zmierzono mu 117 metrów, co ostatecznie dało mu 3. miejsce w całym turnieju z przewagą nieco ponad 7 punktów nad czwartym Maciejem Kotem. Całe zawody wygrał Kamil Stoch przed Piotrem Żyłą. Po takim wyniku euforia w polskim zespole była ogromna. Nikomu wtedy nie przyszło do głowy składać protestu na... źle zmierzoną odległość w drugim skoku Tande.

Dopiero gdy emocje opadły i wszyscy przyjrzeli się finałowej próbie Norwega, dało się zauważyć, że wylądował bliżej niż na 117. metrze. Kłopot przy pomiarze jego próby polegał jednak na tym, że Tande nie wylądował równomiernie. Jego prawa narta (przy bucie) znacznie szybciej dotknęła zeskoku niż lewa. Spójrzcie:

Skok Tande w Bischofshofen w 2017 roku. Prawa narta (przy bucie) już dotknęła zeskoku, lewa jeszcze nie. Fot. YouTube
Skok Tande w Bischofshofen w 2017 roku. Prawa narta (przy bucie) już dotknęła zeskoku, lewa jeszcze nie. Fot. YouTube

Przepisy w Pucharze Świata są jasne - liczy się moment, gdy pierwsza narta (przy bucie) zetknie zeskoku. W przypadku Tande była to odległość około 111-112 metrów. Tymczasem sędziowie zaliczyli mu moment, gdy druga narta zetknęła się z zeskokiem i stąd odległość 117 metrów. Był to ewidentny błąd. Żeby jednak FIS mógł jeszcze zmienić wyniki, trzeba było to zgłosić tuż po konkursie. Nikt jednak tego nie zrobił i trudno się dziwić, gdyż świętowano wielki triumf Stocha przed Żyłą.

Gdyby sędziowie uwzględnili protest i zaliczyli Norwegowi około 112 metrów, otrzymałby 9 albo 10 punktów mniej za swój skok i wtedy z 3. miejsca w turnieju cieszyłby się Maciej Kot. Z kolei Biało-Czerwoni przeszliby do historii, zajmując całe podium turnieju. W historii TCS zrobili to tylko raz Finowie i dwukrotnie Austriacy.

W czwartek najprawdopodobniej to Japończycy będą najbardziej szczęśliwi, bowiem ich rodak Ryoyu Kobayashi jest o krok od wygrania 70. Turnieju Czterech Skoczni. Początek finałowego konkursu o 17:30. Transmisja w TVN, Eurosporcie 1 oraz na WP Pilot.

Czytaj także:
Kontrowersyjna sytuacja z polskim skoczkiem. "Trochę słabo"
Nietypowa rozmowa z Piotrem Żyłą. Nagle wszyscy wybuchli śmiechem

Komentarze (0)