Korespondencja z Bischofshofen, Szymon Łożyński
Kilku skoczków, przede wszystkim Słoweńcy, korzystają w tym sezonie z nowych nart od słoweńskiego producenta Slatnara. Po pierwszym dniu 70. Turnieju Czterech Skoczni zrobiło się o nich głośno, po tym jak niebezpieczny upadek w treningu miał korzystający z nowego sprzętu Cene Prevc.
Jakub Kot, ekspert Eurosportu, nie miał wtedy wątpliwości, że wpływ na upadek młodego Słoweńca miały nowe narty, których szpice nie idą do góry, a są płaskie.
- Na upadek Prevca złożyły się zarówno narty, jak i trudne warunki. Było mokro, śnieg był kopki. Słoweniec wylądował blisko i w tamtym miejscu zeskok mógł nie być idealnie przygotowany. Jednak gdyby narta Cene miała swój tradycyjny szpic do góry, to przejechałaby po tym zeskoku tak jak się jeździ na sankach. W tym przypadku, gdy szpic jest płaski, narta dostała się pod śnieg, chwyciło ją i wypadek wyglądał bardzo groźnie - wyjaśnił dla WP SportoweFakty były skoczek.
Minęło kilka dni i prawdopodobnie sytuacja się powtórzyła, w tym przypadku u jednego z faworytów 70. TCS - Lovro Kosa. Na półmetku zawodów młody Słoweniec zajmował 3. miejsce i w Bischofshofen zdecydował się na atak. W pierwszej serii środowego konkursu poleciał aż na 136. metr, ale upadł zaraz po wylądowaniu.
ZOBACZ WIDEO: Trener polskich skoczków do zwolnienia? Tajner tłumaczy sytuację Doleżala
Gdy na powtórkach spojrzy się na skok Słoweńca, da się zauważyć, że znów jedna z nart (Kos korzysta z nowego sprzętu) utknęła mu w śniegu. Tym samym znów pojawia się pytanie, czy Słoweniec został przytrzymany w mokrym śniegu ze względu na specyfikę nowych nart? Głos w tej sprawie zabrał Michal Doleżal.
- Jak jest miękko, to wtedy jest problem. Na szczęście my tych nart nie mamy - podkreślił trener polskich skoczków i dodał: - Chodzi o bezpieczeństwo zawodników i FIS wraz z producentem nowych nart muszą ten problem rozwiązać.
Dlaczego zatem kilku Słoweńców używa nowego sprzętu. Czy może on dawać przewagę? - W powietrzu na pewno te narty zachowują się inaczej. Nie jest to jeszcze dokładnie sprawdzone, jak to wygląda aerodynamicznie, ale niewykluczone, że płasko zakończone szpice mogą pomagać - podkreślił Michal Doleżal.
Na szczęście Kosowi, podobnie jak wcześniej Prevcowi, nie stało się nic poważnego. Słoweniec podniósł się z zeskoku o własnych siłach i wystartował w finałowej serii. W niej Kos poleciał jeszcze dalej niż w pierwszej. Uzyskał 138,5 metra i tym razem nie miał kłopotów z lądowaniem. Ostatecznie zajął 25. miejsce, a w klasyfikacji 70. TCS spadł z 3. na 7. lokatę. O podium młodemu Słoweńcowi będzie już bardzo ciężko, bowiem do trzeciego Graneruda traci ponad 26 punktów.
Finał 70. TCS rozpocznie się w czwartek w Bischofshofen o 17:30. Transmisja w TVN, Eurosporcie 1 oraz na WP Pilot.
Czytaj także:
Kontrowersyjna sytuacja z polskim skoczkiem. "Trochę słabo"
Co ze startami Polaków po Turnieju Czterech Skoczni? Jest decyzja