We wtorek Norwedzy poinformowali, że dwóch skoczków otrzymało pozytywny wynik testu na koronawirusa. To Daniel Andre Tande oraz Fredrik Villumstad. W przypadku tego pierwszego pojawił się więc duży znak zapytania w kontekście wyjazdu na igrzyska olimpijskie.
Pojawiła się także informacja, że izolowany jest Marius Lindvik, który miał kontakt z Tande. Póki co jego testy dają negatywne wyniki, ale w obliczu igrzysk Norwedzy wolą nie ryzykować. Z tego też powodu Lindvik nie znalazł się w kadrze na Puchar Świata w Titisee-Neustadt.
Ale to nie koniec złych informacji. W czwartkowe popołudnie serwis nettavisen.no poinformował, że pozytywny wynik testu otrzymał kolejny skoczek - Johann Andre Forfang. On również znalazł się w kadrze na igrzyska, a we wtorek został mistrzem Norwegii.
Pozytywny wynik pojawił się po domowy teście wykonanym przez zawodnika. Test PCR ma potwierdzić, czy Forfang faktycznie jest zakażony.
To mocno komplikuje sprawę Norwegom w kontekście igrzysk. Zakażenie nie jest oczywiście równoznaczne z wykluczeniem z imprezy. Trzeba jednak pamiętać, że osoby udające się do Pekinu muszą wykazać cztery negatywne testy PCR przed wylotem. Pierwszy z nich musi zostać wykonany na pięć dni przed podróżą (było osiem, ale skrócono do pięciu). Szykują się więc nerwowe dni w norweskich skokach.
Czytaj także: Wielki powrót do Pucharu Świata. Niemcy wciąż walczą o igrzyska
Zobacz też: Są komplikacje. Nowe informacje w sprawie Kamila Stocha
ZOBACZ WIDEO: Kłopot okaże się atutem?! Słowa ws. Kamila Stocha napawają dużym optymizmem