W piątek skoczkowie rozbudzili apetyty. Później wróciły stare demony

Materiały prasowe / COS/Paweł Skraba / Na zdjęciu: Piotr Żyła
Materiały prasowe / COS/Paweł Skraba / Na zdjęciu: Piotr Żyła

Po piątkowym prologu wydawało się, że polscy skoczkowie mogą na dobre wrócić do światowej czołówki. Niestety podczas konkursów byli daleko od walki o podium, a dodatkowo kontroler FIS-u zakwestionował ich sprzęt. Igrzyska będą wielką niewiadomą.

Podczas piątkowej rywalizacji na Mühlenkopfschanze polscy skoczkowie radzili sobie wybornie. Najpierw prezentowali dobre skoki podczas konkursu drużyn mieszanych, a następnie oddawali długie próby podczas prologu. Wygrał go Kamil Stoch, a trzech innych Polaków znalazło się w czołowej dziesiątce.

Wydawało się, że podopieczni Michala Doleżala osiągnęli dobrą formę, ale weekendowe konkursy w Willingen mocno to zweryfikowały. Na skoczni były co prawda nierówne i trudne warunki, ale i tak mogą dawać do myślenia. Pomijając już sobotnie dyskwalifikacje Piotra Żyły i Stefana Huli najlepszy wynik osiągnął Dawid Kubacki, który w niedzielę zajął 14. miejsce. W ten sam dzień pozostali Polacy nie weszli do drugiej serii (Stefan Hula zanotował upadek).

- Pocieszeniem po minionym weekendzie jest fakt, że były pojedyncze dobre skoki naszych zawodników, takie, jakie oddawali, gdy byli w najlepszej formie. Niestety, gdy już przyszło do konkursów, to wszystko wyglądało inaczej. Biorąc pod uwagę choćby niedzielne zawody, to aż trudno uwierzyć, że wszyscy nasi skoczkowie mieli na tyle złe warunki, że każdy miał problem, aby polecieć daleko. Ponownie coś w tych skokach nie grało - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty, Józef Jarząbek, trener TS Wisła Zakopane.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Krychowiak załatwił brata w parterze. Musiał odklepać!

W Willingen sporo mówiło się o problemach z pogodą. W sobotę na siłę przeprowadzono jednoseryjny konkurs. Następnego dnia z kolei odbyły się dwie serie konkursowe.

- Nie uważam, że było bardzo niebezpiecznie, ale trzeba przyznać, że teraz zmienne podmuchy wiatru mają kolosalny wpływ na skoki. Szczególnie, gdy boczny wiatr przy wyjściu z progu wchodzi do gry. Kiedyś widziałem gorsze warunki do skakania od tych niedzielnych, ale patrząc na fakt, że w najbliższym czasie czekają nas igrzyska, to jury mogło skrócić chociaż zawody do jednej serii, aby minimalizować ryzyko - dodał Jarząbek.

Po konkursach w Niemczech skoczkowie mają już w głowach podróż do Chin, a później walkę o olimpijskie medale. Zmagania w Willingen nie dały dokładnej odpowiedzi, na co będzie stać polskich skoczków podczas igrzysk olimpijskich.

Czytaj także:
Kontrowersyjna decyzja jury przed skokiem Żyły i Stocha. Kubacki z nieba do piekła
Ujawniono nowe, sensacyjne informacje ws. dyskwalifikacji Żyły i Huli

Komentarze (3)
avatar
Jan Kos
1.02.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
bądzcie poważni-wszyscy Nasi będą poza pierwszą 10 
avatar
Katon el Gordo
31.01.2022
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Paru redaktorów się podnieciło, bo w paśmie kompromitujących występów Polaków nagle pojawił się błysk. Nie zauważyli tylko, że to nie był błysk konkursowy tylko treningowy, bo tak należy trakto Czytaj całość
avatar
yes
31.01.2022
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Dobrze, że tak się stało! Jedna jaskółka nie czyni wiosny, a pękające przepompowane balony dają do myślenia. Czekamy na wyniki igrzysk - może będzie dobrze/lepiej...