Miały być dalekie loty, a było rozczarowanie. Nieudane mistrzostwa świata

Expa/Newspix.pl / EXPA/ JFK / Na zdjęciu: skoczek podczas lotu na Vikersundbakken
Expa/Newspix.pl / EXPA/ JFK / Na zdjęciu: skoczek podczas lotu na Vikersundbakken

Spory zawód spotkał kibiców, którzy liczyli, że podczas MŚwL Vikersund 2012 zostanie ustanowiony nowy rekord świata. Nie zabrakło za to kontrowersji z udziałem Polaka, a wszystko przez zmienne warunki pogodowe.

Mistrzostwa Świata w Lotach Narciarskich 2012 odbyły się w Vikersund. Czempionat powrócił do Norwegii po dwunastu latach, jednak według wielu obserwatorów miały być to zupełnie inne zawody. Ze względu na zmodernizowaną skocznię.

W 2011 roku "przetestowano" obiekt podczas zawodów Pucharu Świata. Dla zawodników skoki na nowej Vikersundbakken były zupełnie nowym doświadczeniem. Skocznia przeszła gruntowną modernizację, a wprowadzone korekty w profil obiektu pozwoliły na osiąganie rekordowych odległości.

Już podczas serii treningowych oraz w kwalifikacjach był śrubowany nowy rekord świata w długości skoku. Najpierw ta sztuka udała się Martinowi Kochowi z Austrii, a następnie wynik poprawił Johan Remen Evensen z Norwegii. Ostatecznie najdłuższym skokiem była odległość 246,5 metra. 

(Nie)mistrzowskie loty

Kibice czekający na rekordowe loty na MŚwL już w kwalifikacjach z pewnością poczuli rozczarowanie. W całej serii było zaledwie sześć skoków ponad 200 m. Wynik bardzo rozczarowujący szczególnie, że najdalej poszybował Rune Velta, który osiągnął jedynie 221,5 m.

W oficjalnym programie MŚwL, do przeprowadzenia planowo są zawsze cztery serie konkursu indywidualnego, z których wyłaniany jest najlepszy zawodnik dwóch dni rywalizacji. Problemem dla organizatorów okazała się już pierwsza seria, która była mocno przeciągana ze względu na trudne warunki pogodowe.

Dłuższa przerwa pojawiła się m.in. przed skokiem Kamila Stocha. Polak był dość długo przetrzymywany na belce startowej, oczekując na poprawę warunków. Gdy jednak pojawiło się "zielone światełko", reprezentant Polski był już gotowy do oddania swojej próby. Lot okazał się bardzo niespokojny i zakończył się szybko, bo na 152,5 m. Po skoku lidera polskiej kadry znów zarządzono dłuższą przerwę, po której ostatecznie postanowiono anulować wyniki i kolejnego dnia przeprowadzić trzyseryjne zawody.

Nazajutrz aura wciąż nie była łaskawa dla organizatorów. Co prawda warunki były już nieco lepsze, jednak ostatecznie z trzech zaplanowanych serii udało się przeprowadzić tylko dwie. Dalekich lotów znów było jak na lekarstwo. Publikę nieco ożywili najlepsi skoczkowie, między którymi toczyła się walka o medale.

Po mistrzostwo

Po pierwszej serii prowadził Velta, który uzyskał 217,5 m. Norweg nieznacznie wyprzedzał drugiego Kocha (218 m) i trzeciego Roberta Kranjca (217,5 m). Na czwartym miejscu uplasował się Anders Fannemel, jednak doskonała odległość 244,5 m przy podwyższonym najeździe, pozwoliła jedynie na zajęcie miejsca tuż za podium. Z kolejnej szansy nie skorzystał Stoch, jego skok zakończył się na 191 m.

Ostatecznie w zawodach triumfował Kranjec, który w drugiej próbie uzyskał 244 m. Słoweniec mógł mówić o sporym szczęściu, bo Koch - jego największy konkurent - nie ustał lotu o metr krótszego. Ostatecznie Austriak był trzeci, a zawodników przedzielił liderujący po pierwszej serii Velta. Norweg w drugim skoku uzyskał 234,5 m, jednak osiągnięta odległość nie pozwoliła na utrzymanie prowadzenia w konkursie.

W czołówce na próżno było szukać reprezentantów Polski. Najwyżej uplasował się Stoch, który zakończył zmagania na dziesiątym miejscu. Polak wylądował w drugiej próbie na 211 m. Reszta Biało-Czerwonych odpadła z rywalizacji już po pierwszej serii.

W konkursie drużynowym najlepsi okazali się Austriacy. Podium uzupełniła reprezentacja Niemiec oraz Słowenii. Polacy znów skakali bez błysku, kończąc rywalizację na odległym, siódmym miejscu. W "drużynówce" bardzo dalekich lotów było znów niewiele. Nowy rekord świata na MŚwL nie został ustanowiony, choć - jak można było odnieść wrażenie - oczekiwania były bardzo duże.

W tym roku MŚwL odbędą się na Vikersundbakken w dniach 11-13 marca. Obecny rekord świata wynosi 253,5 m i należy do Stefana Krafta. Wynik został ustanowiony w Vikersund pięć lat temu.

Rok temu dał Polakom medal MŚ. Teraz zawodził, ale jego forma rośnie. "Został popełniony błąd" >>
Ostatnie tygodnie są dla niego bardzo udane. Kibice mogą mieć pociechę >>

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 89. minuta, remis i nagle to! Można oglądać bez końca

Komentarze (0)