Mistrzostwa świata w lotach narciarskich to najkrótsza, bo trwająca ledwie cztery dni, impreza rangi mistrzowskiej w seniorskich skokach narciarskich. Rozgrywane są od 1972 roku co dwa lata. Vikersund po raz piąty będzie gościć skoczków na najważniejszej imprezie dla lotników. Ostatni raz zawodnicy zawitali do Norwegii w 2012 roku. Wówczas z triumfu cieszył się Słoweniec Robert Kranjec.
Austriacy czekają na triumf swojego zawodnika od 2008 roku. Wtedy to po złoty medal sięgnął debiutujący w tej imprezie, fenomenalny Gregor Schlierenzauer, a po srebro Martin Koch. Dwa lata później "Schlieri" był drugi, a w 2012 roku na trzecim miejscu rywalizację ukończył Martin Koch. Po raz ostatni Austriak stał na podium mistrzostw świata w lotach w 2016 roku. Wówczas to faworyt tegorocznej imprezy Stefan Kraft uplasował się na trzecim miejscu. Z triumfu cieszył się Peter Prevc.
- Przyjemnością było tu dzisiaj skakać, zwłaszcza jak przeleciałem nad HS. Początkiem sezonu zdarzało mi się lepiej skakać w seriach próbnych, teraz liczy się, aby najlepsze skoki oddawać w konkursach, zwłaszcza przed własną publicznością. Bardzo się cieszę ze zdobytego medalu - mówił od razu po zawodach dla berkutschi.com.
O tym, że 27-latek kocha latanie na skoczniach mamucich kibice mogli się przekonać w 2017 roku. Wtedy to właśnie w Vikersund pofrunął na odległość 253,5 metra i ustanowił nowy rekord w długości skoku. Do dzisiaj jego wynik nie został pobity.
- Po takim locie czujesz jedynie szaleństwo, ogromną dawkę adrenaliny. Już po wyjściu z progu wiedziałem, że jest dobrze. Potem 100 metrów, 150... Poczułem, że to moja szansa i jeśli tylko wyląduję, to będę rekordzistą świata. Potem już tylko myślałem: muszę to ustać, ustać, ustać! - komentował po fantastycznej próbie serwisowi Laola1.at.
Poprzednie mistrzostwa rozgrywane w Planicy nie były pisane Austriakowi. Na początku sezonu musiał odpuścić kilka startów z powodu pozytywnego wyniku na COVID-19. Gdy wydawało się, że wrócił po chorobie do dobrej dyspozycji, przyszły kolejne problemy zdrowotne. Wystartował w serii próbnej, gdzie osiągnął fenomenalną odległość 239 metrów. Niestety był to jego pierwszy i ostatni skok. Silny ból pleców, z którym zmagał się od początku sezonu, wykluczył go z rywalizacji.
"Nic nie idzie po mojej myśli" - pisał na Instagramie. Początkowo wierzono, że Kraft będzie w stanie wystąpić w konkursie drużynowym. Ból okazał się jednak zbyt duży i także tam dwukrotnego mistrza świata z Lahti zabrakło.
Podczas ostatnich tygodni podopieczny Andreasa Widhoelzla prezentował równą i wysoką formę. Triumfował w Lahti, a tydzień później sięgnął po drugie w karierze zwycięstwo w norweskim turnieju Raw Air. W kwalifikacjach do piątkowego konkursu indywidualnego MŚwL także okazał się najlepszy. Aby zdobyć złoty medal będzie musiał oddać cztery równe i dalekie skoki. Rywale jednak nie śpią. Zapowiada się równa i emocjonująca rywalizacja.
Czytaj także:
To jest główny problem Kamila Stocha. Czy rozwiąże go na MŚ w lotach?
Rok temu walczył o życie, teraz wrócił na szczyt. Czy w Vikersund powalczy o medal?