W tym artykule dowiesz się o:
Oberstdorf - Erdinger Arena (Schattenbergschanze), HS 137
Oberstdorf może się pochwalić bardzo rozbudowanym ośrodkiem narciarskim. Duża skocznia to tylko jeden z obiektów - tuż obok niej jest także skocznia normalna, a w pobliżu nie brakuje również tras biegowych. Nic więc dziwnego, że niemiecka miejscowość już dwa razy organizowała mistrzostwa świata.
Słynna Schattenbergschanze dziś jest określana komercyjnym mianem Erdinger Arena. Skocznia była wielokrotnie przebudowywana - dopiero w sezonie 2000/2001 po raz pierwszy przekroczono tam granicę 130 metrów, co uczynił Adam Małysz. Dziś oficjalny rekord to 143,5 metra - ustanowił go Sigurd Pettersen trzynaście lat temu.
Garmisch-Partenkirchen - Große Olympiaschanze, HS 140
Nazwa brzmi bardzo dumnie, ale obecny obiekt nie jest tym, na którym skakali olimpijczycy w 1936 roku. Wielu kibicom zakręciła się łza w oku, gdy w 2007 roku wysadzono starą skocznię pamiętającą występy kilku pokoleń wielkich skoczków. Dawny obiekt nie spełniał jednak większości obecnych wymagań i w końcu uznano, że prościej będzie zbudować coś nowego, niż w nieskończoność remontować skocznię-weterankę.
Nowa Große Olympiaschanze to obiekt godny XXI wieku, zarówno wizualnie, jak i pod względem funkcjonalności. W Garmisch-Partenkirchen przebudowano także zeskok, dzięki czemu skoki są zdecydowanie dłuższe - rekord starej skoczni ustanowiony przez Adama Małysza to 129,5 metra, podczas gdy aktualne najlepsze osiągnięcie to aż 145 metrów. Takim wynikiem może pochwalić się Anders Jacobsen - Norweg skoczył tyle dwa lata temu.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 52. Rafał Kot: starsi skoczkowie zazdrościli Adamowi Małyszowi [3/3]
Innsbruck - Bergisel, HS 130
Najmniejsza z turniejowych skoczni. Jeszcze w sezonie 2000/2001 punkt K wynosił tam zaledwie 108 metrów, a Adam Małysz wygrywając rozegrany wtedy konkurs pobił rekord skoczni uzyskując 120,5 metra. Już w kolejnym sezonie odległości uzyskiwane przez zawodników zaczęły być znacznie lepsze, gdyż Bergisel przeszła gruntowny remont. Nie wyburzono wprawdzie starej wieży, ale prace na zeskoku sprawiły, że obecny rekord to 138 metrów - dwa lata temu ustanowił go Michael Hayboeck.
Miasto dwukrotnie goszczące igrzyska olimpijskie może pochwalić się obiektem położonym nietypowo. Skoczkowie w trakcie lotu widzą jednocześnie zarówno piękne góry, jak i... cmentarz. Pytanie o patrzenie na nekropolię powtarzało się w wielu wywiadach, ale zawodnicy zwykli odpowiadać, że taki widok nie wytrąca ich z równowagi i nie przypomina o niebezpieczeństwie związanym z uprawianiem ryzykownej dyscypliny sportu.
Bischofshofen - Paul-Ausserleitner-Schanze (HS140)
Przez wiele lat kibice byli przyzwyczajeni, że to właśnie w Bischofshofen da się uzyskiwać najlepsze odległości. Niedawne przebudowy innych obiektów sprawiły, że dziś możliwości się wyrównały, a rekord sprzed dwunastu lat uzyskany w austriackiej miejscowości - 143 metry Daiki Ito - nie robi już takiego wrażenia. Skocznia w Bischofshofen jest obiektem naturalnym - najazd jest długi, za to nie tak stromy jak te w innych miejscowościach. Pod tym względem obiekt im. Paula Ausserleitnera jest więc wyjątkowy.
Sam Ausserletiner był austriackim skoczkiem. Na przełomie lat 40. i 50. był w krajowej czołówce. W 1952 roku doszło jednak do tragedii - 27-letni zawodnik uczestniczył w bardzo groźnym wypadku właśnie w Bischofshofen. Mimo wysiłków lekarzy życia skoczka nie udało się uratować. Działacze klubowi postanowili, że na jego cześć nazwą obiekt właśnie jego imieniem.